Nietypowy konkurs zorganizował dwukrotnie dla swoich pracowników szef Reala w Grudziądzu. Kto pracował najwięcej i najefektywniej, ten dostał... jeszcze więcej pracy - informuje "Gazeta Wyborcza".
Większość kasjerek w Realu w Grudziądzu zatrudniona jest na pół etatu. Dyrektor tamtejszego hipermarketu uznał, że może niektórym z nich dać o jedną piątą etatu więcej, czyli 1,45 godz. dziennie więcej. Zorganizował więc konkurs - trzeba było uzbierać jak najwięcej punktów za frekwencję, efektywną pracę i najwyższy utarg. Aktualizowane na bieżąco wyniki można było zobaczyć na wywieszonej przy kasie głównej tablicy - pisze "Gazeta Wyborcza".
- Ten pomysł to idiotyzm. To upodlenie człowieka. Zastanawiam się, po jakie chwyty sięgną jeszcze pracodawcy, żeby poniżyć zatrudnionych - oceniał Jan Dopierała, przewodniczący "Solidarności" przy sieci Real w rozmowie grudziądzkim portalem Moje Miasto, który donosi o sprawie.
Dyrektor, który zorganizował konkurs nie pracuje już w Grudziądzu. Został przeniesiony do Torunia.
sjk, "Gazeta Wyborcza", mmgrudziadz.pl
- Ten pomysł to idiotyzm. To upodlenie człowieka. Zastanawiam się, po jakie chwyty sięgną jeszcze pracodawcy, żeby poniżyć zatrudnionych - oceniał Jan Dopierała, przewodniczący "Solidarności" przy sieci Real w rozmowie grudziądzkim portalem Moje Miasto, który donosi o sprawie.
Dyrektor, który zorganizował konkurs nie pracuje już w Grudziądzu. Został przeniesiony do Torunia.
sjk, "Gazeta Wyborcza", mmgrudziadz.pl