Dyrektor personalna postanowiła rozstać się z jednym z pracowników. Mężczyzna otrzymał wypowiedzenie - i nie miał szansy nawet na zabranie swoich rzeczy osobistych z pracy. Po kilku dniach przyjechał do firmy - i spotkał się ze swoją byłą przełożoną. Podczas krótkiej i burzliwej dyskusji zwrócił się do niej słowami: "Ty stara k…, jeszcze popamiętasz, oddaj mi moje dokumenty". Teraz musi zapłacić 3 tys. zł kary - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Po kłótni z przełożoną mężczyzna wysłał do władz spółki e-maila, w którym oskarżył dyrektor personalną o kradzież rzeczy osobistych. Tymczasem była przełożona pracownika zażądała od niego przeprosin za wulgarne słowa pod swoim adresem - oprócz przeprosin kobieta zażądała 10 tys. zł zadośćuczynienia i wpłaty 10 tys. zł na cel społeczny. Pracownik przeprosił była szefową i przyznał, że był "zbyt impulsywny". Uznał jednak, że roszczenia finansowe wobec niego są bezzasadne.
Spór rozstrzygał Sąd Okręgowy w Warszawie, który uznał, że pracownik naruszył dobra osobiste przełożonej. Zgodnie z wyrokiem sądu pracownik musi zapłacić 3 tys. zł zadośćuczynienia. "Rozmiar ujemnych następstw nie jest znaczny, przede wszystkim ze względu na krótki czas trwania naruszenia dóbr osobistych powódki i niewielki jego zakres" - zaznaczył sąd w uzasadnieniu wyroku. Sąd Apelacyjny podtrzymał ten wyrok.
"Dziennik Gazeta Prawna", arb
Spór rozstrzygał Sąd Okręgowy w Warszawie, który uznał, że pracownik naruszył dobra osobiste przełożonej. Zgodnie z wyrokiem sądu pracownik musi zapłacić 3 tys. zł zadośćuczynienia. "Rozmiar ujemnych następstw nie jest znaczny, przede wszystkim ze względu na krótki czas trwania naruszenia dóbr osobistych powódki i niewielki jego zakres" - zaznaczył sąd w uzasadnieniu wyroku. Sąd Apelacyjny podtrzymał ten wyrok.
"Dziennik Gazeta Prawna", arb