- Gdybyśmy cofnęli całą reformę emerytalną, to w zasadzie prowadzimy do bankructwa systemu emerytalnego, a skoro państwo gwarantuje emerytury, to do bankructwa państwa - mówił na antenie TVP 1 Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Pracodawców "Lewiatan".
Wypowiedź Mordasewicza dotyczyła zapowiedzi przedwyborczych Andrzeja Dudy, kandydata na prezydenta, który otwarcie mówił, że jednym z jego priorytetów będzie zmiana, lub całkowite cofnięcie reformy emerytalnej. Jego plan, wedle wyliczeń kosztowałby państwo 40 miliardów złotych do 2020 roku.
- Ta propozycja jest absolutnie nie do przyjęcia. Już dzisiaj cały deficyt rządu wynika właśnie z deficytu w systemie emerytalnym - mówił Mordasewicz.
Urzędujący Prezydent RP Bronisław Komorowski także zgłosił inicjatywę, z którą zgłosiło się do niego Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, żeby wprowadzić korektę do aktualnej reformy systemu emerytalnego, która kosztowałaby państwo ok. pół miliarda złotych rocznie. - Propozycja prezydenta jest realistyczna - ocenia Jeremi Mordasewicz i dodaje, że "te koszty są do udźwignięcia".
- Problem jest u nas w stworzeniu nowych miejsc pracy, zabezpieczeniu tej pracy - mówił Jan Guz, przewodniczący OPZZ. Odniósł się też do proponowanych zmian. - Żadne rewolucyjne zmiany nie są potrzebne. To może się źle skończyć dla obecnych świadczeniobiorców, emerytur i rent, bo jeżeli wyrzucimy to do kosza (reformę emerytalną - przyp. red.) to skąd wzięlibyśmy pieniądze na wypłatę bieżących świadczeń - dodał.
Pg, tvp.info/ TVP 1
- Ta propozycja jest absolutnie nie do przyjęcia. Już dzisiaj cały deficyt rządu wynika właśnie z deficytu w systemie emerytalnym - mówił Mordasewicz.
Urzędujący Prezydent RP Bronisław Komorowski także zgłosił inicjatywę, z którą zgłosiło się do niego Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, żeby wprowadzić korektę do aktualnej reformy systemu emerytalnego, która kosztowałaby państwo ok. pół miliarda złotych rocznie. - Propozycja prezydenta jest realistyczna - ocenia Jeremi Mordasewicz i dodaje, że "te koszty są do udźwignięcia".
- Problem jest u nas w stworzeniu nowych miejsc pracy, zabezpieczeniu tej pracy - mówił Jan Guz, przewodniczący OPZZ. Odniósł się też do proponowanych zmian. - Żadne rewolucyjne zmiany nie są potrzebne. To może się źle skończyć dla obecnych świadczeniobiorców, emerytur i rent, bo jeżeli wyrzucimy to do kosza (reformę emerytalną - przyp. red.) to skąd wzięlibyśmy pieniądze na wypłatę bieżących świadczeń - dodał.
Pg, tvp.info/ TVP 1