Komisja Europejska nie wierzy Belce

Komisja Europejska nie wierzy Belce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komisja Europejska nie podziela hurraoptymistycznych założeń polskiego rządu w sprawie ograniczenia deficytu finansów publicznych z 5,7 proc. w 2004 r. do 1,5 proc. w 2007 r.
W przekazanym Komisji Europejskiej programie makroekonomicznym na najbliższe cztery lata polski rząd zakłada, że w tym roku deficyt wyniesie 5,7 proc., w 2005 - 4,2 proc., w 2006 - 3,3 proc., by w 2007 roku obniżyć się do poziomu 1,5 proc. Rząd zobowiązał się też utrzymać poziom długu publicznego poniżej 60 proc., przewidując, że wzrośnie on o 7 pkt procentowych - z 45,3 proc w 2003 roku do 52,3 w 2007. Jednak w ocenie Komisji przyrost długu będzie większy.

Zdaniem Komisji prognozowany 5-procentowy wzrost gospodarczy w  2004 i 2005 roku wydaje się "wiarygodny" i jest zbliżony do  wiosennych prognoz Komisji (4,6 i 4,8 proc.). Jednak średniookresowy wzrost - 5,7 proc. w latach 2006-2007 - opiera się na "raczej optymistycznych" założeniach, dotyczących inwestycji i  konsumpcji.

Pomocne w realizacji tego scenariusza może być pełne wdrożenie planu Hausnera, który zawiera "wyczerpujący zestaw działań" -  oceniła Komisja. Wskazała jednak na zagrożenia dla powodzenia planu, związane z niepewnością sytuacji politycznej w Polsce, która może spowodować opóźnienie albo ograniczenie realizacji planu.

"Zachodzi niebezpieczeństwo, że w okresie przedwyborczym oszczędności powstałe dzięki działaniom, na które zgodził się już parlament, mogą być wykorzystane raczej na cele konsumpcyjne i spełnienie obietnic przedwyborczych niż na ograniczenie deficytu budżetowego. Tym bardziej, że dużą część oszczędności przewidziano w sferze socjalnej" - oceniła Komisja.

Zagrożeniem dla wzrostu gospodarczego może być też, jej zdaniem, kombinacja dużego deficytu i wysokich realnych stóp procentowych.

Wciąż możliwe jest także wyłączenie z bilansu otwartych funduszy emerytalnych, co mogłoby zwiększyć wskaźnik deficytu o 1,6 punktu procentowego. Fundusze mają bowiem w tej chwili pozytywne saldo w wys. 1,6 proc. PKB. Wyłączenie zaleciło unijne biuro statystyczne Eurostat, ale polski rząd wciąż kwestionuje tę decyzję. Jej przyjęcie wydłużałoby zapewne o dwa lata dochodzenie Polski do strefy euro.

Komisja wskazuje też na nieco optymistyczne, biorąc pod uwagę doświadczenia poprzednich lat, założenia dotyczące przychodów z prywatyzacji (0,8 proc. PKB rocznie). Konieczne jest też zahamowanie deficytu systemu emerytalnego, ograniczenie zadłużenia przedsiębiorstw państwowych i służby zdrowia.

Programy makroekonomiczne, które przedstawiły nowe kraje UE, wskazują drogę dochodzenia do kryteriów unii walutowej. Polski rząd nie określił w programie daty przystąpienia do strefy euro, ale, według ekspertów, realizacja jego założeń pozwoliłaby na przyjęcie wspólnej waluty przez Polskę w 2009 roku - po obniżeniu deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. w 2007 roku i dwuletnim funkcjonowaniu w mechanizmie stabilizującym kurs waluty wobec euro - ERM II.

"Trzeba pamiętać, że pierwszym krokiem jest złożenie wniosku o  wejście do mechanizmu kursowego. Polski rząd dzisiaj nie występuje z takim wnioskiem, ponieważ wie, że warunki w polskiej gospodarce jeszcze na to nie pozwalają" - powiedział komisarz odpowiedzialny za sprawy gospodarcze i finansowe Joaquin Almunia, pytany o scenariusz dotyczący wejścia Polski do strefy euro w 2009 roku.

Komisja Europejska podtrzymała opinię z 12 maja, że Polska ma nadmierny deficyt budżetowy (4,1 proc. w 2003 roku), podobnie jak Cypr, Czechy, Malta, Słowacja i Węgry. 5 lipca Rada UE ostatecznie oceni sytuację w tych krajach i wyda im zalecenia dotyczące sposobów ograniczenia deficytów.

em, pap