Minister pracy Dagfinn Hoybraten uzasadnił nakaz przerwania strajku ogromnymi konsekwencjami gospodarczymi, jakie ta akcja związkowców ma dla Norwegii. Strajk i zapowiedziany na przyszły tydzień lockout grożą sparaliżowaniem całego wydobycia ropy i gazu spod Morza Północnego.
Norwegia zajmuje trzecie miejsce - po Arabii Saudyjskiej i Rosji - na światowej liście eksporterów ropy naftowej. Oczekuje się, że wydobycie wróci do poziomu 3 milionów baryłek dziennie już w sobotę.
Pracodawcy zagrozili w czwartek lockoutem - zwolnieniem strajkujących pracowników platform naftowych na Morzu Północnym, których akcja faktycznie sparaliżowała wydobycie.
Zapowiedź lockoutu ogłoszono dzień po deklaracji strajkujących związkowców, że w poniedziałek podejmą dalszą eskalację trwającego od ubiegłego piątku konfliktu pracowniczego.
Także podczas podobnego strajku w 2002 roku rząd norweski zarządził arbitraż, zmuszając strajkujących do powrotu do pracy w momencie, kiedy pracodawcy zapowiedzieli lockout.
ss, pap