Po kilku miesiącach spotkań delegacji polskiej i czeskiej udało się ustalić treść porozumienia w sprawie zakończenia sporu dotyczącego kopalni w Turowie. Do przełomu doszło w trakcie dziewiętnastej tury negocjacji, do której doszło w Warszawie (wszystkie poprzednie spotkania odbywały się w Czechach). Ustalenia między minister Anną Moskwą a Anną Hubaczkovą musiał zatwierdzić jeszcze czeski rząd.
„Premier Mateusz Morawiecki i premier Czech Petr Fiala podpisali umowę między Rządem RP a Rządem Republiki Czeskiej o współpracy w zakresie odnoszenia się do skutków na terytorium Republiki Czeskiej wynikających z eksploatacji kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów” – poinformowała Kancelaria Premiera na Twitterze.
– Jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że udało nam się to porozumienie podpisać. Moim zdaniem to wielki sukces. Udało się usunąć ogromny głaz, który obciążał relację między Polską a Czechami. Mamy za sobą bardzo ostre rozmowy, ale ich koniec jest pomyślny – powiedział premier Czech na konferencji prasowej.
– Dziękuję za otwartość, którą pan wykazał wraz ze swoim zespołem. Za nami długie tygodnie rozmów, które były wyboiste, ale zakończyły się sukcesem – dodał premier Mateusz Morawiecki. – Podpisanie tej umowy jest kluczowe, bo kończy okres przyhamowania w relacjach polsko-czeskich, które przed sprawą Turowa były bardzo dobre. Dziś znów otwieramy ten rozwój, bo potrzebujemy dobrych relacji sąsiedzkich – dodał premier.
– Ze względów bezpieczeństwa energetycznego nie mogliśmy sobie pozwolić na wyłączenie kopalni Turów. To jest bardzo ważny dzień, bo mogę powiedzieć, że kopalnia i elektrownia Turów będą dalej funkcjonowały bez przeszkód, dostarczała energii i miejsc pracy mieszkańcom Śląska – powiedział szef rządu.
Jestem przekonany, że zgodnie z naszą umową dziś lub jutro Republika Czeska wycofa swoją skargę do TSUE i ten problem przestanie istnieć – powiedział Mateusz Morawiecki.
Postanowienia zawarte w porozumieniu potwierdzili 3 lutego premierzy Mateusz Morawiecki i Petr Fiala. Umowę kończącą spór podpisano w Pradze, dokąd specjalnie w tym celu udał się szef polskiego rządu. Nieoficjalnie wiadomo, że jeszcze 2 lutego specjalne rozporządzenie w sprawie porozumienia przyjęła Rada Ministrów.
Potwierdziły się też informacje o tym, że w zamian za wycofanie skargi do TSUE, Polska wypłaci stronie czeskiej w sumie nawet 45 milionów euro. 10 milionów euro ma pochodzić z budżetu Fundacji Polskiej Grupy Energetycznej, która zarządza Elektrownią Turów. Jeśli Czesi wycofają skargę, to kary nałożony przez TSUE nie zostaną jednak anulowane. Wstrzymane zostanie jednak naliczanie 500 tys. euro za każdy kolejny dzień działania kopalni węgla brunatnego. Obecnie rachunek naliczony za Turów to już 308 mln złotych.
Czeska delegacja w nowym składzie
Podczas dziewiętnastej tury rozmów na czele czeskiej delegacji stanęła nowo mianowana minister środowiska Anna Hubaczkova. Wcześniejsze negocjacje prowadził jej poprzednik, Richard Brabec. Polska miała duże oczekiwania względem tej zmiany, gdyż pojawiały się oskarżenia, że Czesi wcale nie chcą zakończyć sporu i żądają od Polski bardzo daleko idących ustępstw i umieszczenia w porozumieniu postanowień, których zwyczajowo nie spotyka się w tego rodzaju umowach.
Kopalnia w Turowie. Spór zaczął się kilka lat temu
O sporach dotyczących funkcjonowania kopalni węgla brunatnego na trójstyku granicy polsko-czesko-niemieckiej cała Polska usłyszała w maju, gdy w piątek 21 maja 2021 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej opublikował postanowienie wiceprezesa Trybunału w sprawie między Czechami a Polską. Wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta uznała za zasadną skargę Czech na Polskę w zakresie przedłużenia koncesji na wydobycie węgla brunatnego z kopalni Turów w Bogatyni. Nie był to ostateczny wyrok w sprawie, ale w celu zabezpieczenia interesów Czechów, którzy podnosili, że działalność kopalni powoduje odczuwalne w regionie przygranicznym szkody ekologiczne, TSUE wydał decyzję zabezpieczającą. Zobowiązał Polskę do zaprzestania eksploatowania węgla do czasu wydania ostatecznego, prawomocnego wyroku.
Sam spór, ale na poziomie lokalnym, zaczął się kilka lat wcześniej. W grudniu 2020 roku w tej sprawie orzekała Komisja Europejska, która podniosła, że zezwolenie na dalszą pracę kopalni Polska wydała z naruszeniem przepisów, np. nie przeprowadzając oceny oddziaływania na środowisko. Polska wydała kopalni Turów koncesję na wydobycie do 2044 roku, tymczasem według TSUE zrobiono to bez wykonania oceny wpływu na środowisko.
Polskie władze od razu zapowiedziały, że o zaniechaniu prac nie ma mowy, bo to spowoduje konieczność zamknięcia elektrowni, która zaopatruje w prąd cały region. Politycy partii rządzącej przekonywali, że decyzja TSUE jest stronnicza, a do tego bezpodstawna, zaś opozycja atakowała rząd za nieudolność oraz nieumiejętność rozwiązania sporu w zarodku.
Siedemnaście rund negocjacji bez przełomu
Wkrótce ruszyły w Pradze rozmowy i jeśli wierzyć polskim negocjatorom, późną jesienią kształt porozumienia był praktycznie gotowy. Artur Soboń powiedział, że pod koniec października pozostawał jeden sporny element. Kwestia, w której strony się nie zgadzały, jest bardzo niestandardowym zapisem w umowach międzynarodowych. Polska od początku sygnalizowała, że nie będzie się chciała na to zgodzić, wyjaśnił.
– Tam nie ma takich kwestii, w których Polska miałaby się zgadzać, czy nie zgadzać. Nie ma żadnego kłopotu po stronie polskiej – powiedział wiceminister, zaznaczając, że Polska przychyliła się do niemal wszystkich postulatów strony czeskiej.
W poniedziałek 20 września Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poinformował w wydanym komunikacie, że Polska będzie musiała zapłacić 500 tys. euro za każdy dzień działania kopalni Turów. To reakcja na fakt, że polski rząd zdecydował się nie zastosować się do pierwszego postanowienia z 21 maja 2021 r., w którym TSUE nakazał wstrzymać pracę kopalni.
Na początku listopada 2021 roku Komisja Europejska wysłała do polski pierwsze wezwanie do zapłaty za niezastosowanie się do decyzji w sprawie kopalni.
Czytaj też:
Komisja Europejska wystawiła Polsce pierwszy rachunek za Turów. 45 dni na zapłatę