Polska i państwa bałtyckie przekonują o konieczności objęcia sankcjami rosyjskiego gazu, ropy i węgla i to jak najszybciej, tak by odciąć reżim Władimira Putina od transferów pieniężnych. Zwolennikiem jak najszybszego uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych jest także Komisja Europejska, ale w Unii nie ma powszechnej zgody na embargo. Protestują przede wszystkim Niemcy, Węgry i Austria. Jako powód swojego sprzeciwu wskazują na koszty, jakie w związku z gwałtownym odcięciem rosyjskiego gazu poniosą krajowe firmy i konsumenci. „Węgierskie rodziny nie będą płacić ceny za wojnę” – zapowiedział krótko po wybuchu wojny premier Wiktor Orban i pozostaje w swym sprzeciwie konsekwentny.
Prawie 60 proc. Polaków za embargiem na surowce energetyczne
Choć Polacy zdają sobie sprawę, że embargo na gaz, ropę i węgiel będzie oznaczało podwyżkę – a przecież ceny energii i paliwa i tak rosną u nas już od kilku miesięcy i coraz bardziej drenują portfele – to wyrażają przekonanie, że taki ruch jest słuszny i konieczny. SW Research przeprowadził na zlecenie „Rzeczpospolitej” badanie sondażowego, którego uczestnicy zostali zapytani, czy UE powinna wprowadzić embargo na import gazu, ropy i węgla z Rosji, nawet jeśli będzie się to wiązać ze znacznym wzrostem cen tych surowców.
Na tak zadane pytanie „tak” odpowiedziało 58,9 proc. respondentów. 13,4 proc. jest przeciwnych embargu, jeśli miałoby ono wpłynąć na ceny dla odbiorców w naszym kraju. 27,7 proc. respondentów nie ma zdania w tej kwestii.
– Wprowadzenie embarga częściej popierają mężczyźni – 62 proc. wobec 56 proc. kobiet. Rozwiązanie to ma wyraźnie wyższe poparcie wśród osób w wieku 35-49 lat (61 proc.) oraz 50+ (65 proc.). Wśród najmłodszych badanych ma najwięcej przeciwników – 23 proc. Embargo na import surowców z Rosji ma najwięcej zwolenników wśród osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym – 70 proc. oraz wyższym (60 proc.), a najmniejsze wśród osób z wykształceniem podstawowym/gimnazjalnym – 49 proc. – skomentowała wyniki badania Małgorzata Bodzon, senior project manager w SW Research.
Niemcy mają pomysł na to, jak najszybciej odejść od rosyjskich surowców energetycznych
Niemiecki kanclerz Olaf Scholz przekonuje, że nie jest przeciwnikiem odchodzenia od rosyjskich surowców energetycznych w ogóle, ale nie chce robić tego gwałtownie. – Zrobienie tego jednego dnia oznacza, że kolejnego nasz kraj i cała Europa wpada w recesję – powiedział Olaf Scholz przed wylotem na szczyt Rady Europejskiej i spotkaniem liderów państw G7. Dodał, że embargo zagroziłoby „setkom tysięcy miejsc pracy”, a „całe sektory przemysły znalazłyby się na krawędzi”.
Nie z dnia na dzień, ale Niemcy są jednak skłonne uniezależnić się od rosyjskich surowców. Tygodnik „Der Spiegel” informuje, że niemiecki import ropy z Rosji powinien zmniejszyć się o połowę już latem, a import węgla kamiennego powinien zostać wstrzymany jesienią. Z kolei niemiecka zależność od gazu ziemnego spadnie do końca roku do zaledwie 30 procent. Źródłem tych doniesień jest notatka niemieckiego ministra gospodarki i ochrony środowiska Roberta Habecka, w której napisał, że „oczekuje się, że do połowy roku import rosyjskiej ropy do Niemiec zmniejszy się o połowę”.