Polska elektrownia atomowa. Niby nie wybrano wykonawcy, ale niemal wszystko już wiadomo

Polska elektrownia atomowa. Niby nie wybrano wykonawcy, ale niemal wszystko już wiadomo

Elektrownia jądrowa
Elektrownia jądrowaŹródło:Shutterstock / TonyV3112
Kto zbuduje pierwszą polską elektrownię atomową? Teoretycznie tego nie wiadomo, ale dość otwarcie mówi się, że faworytem są amerykanie.

W 2033 roku w nadmorskiej gminie Choczewo mają ruszyć prace przy budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Rząd do tej pory nie wybrał oficjalnie firmy, która dostarczy technologie i współfinansuje inwestycje, ale wszystkie ruchy i decyzje, które dzieją się wokół tej budowy, pozwalają oceniać, że niemal wszystko jest już przesądzone.

W grze o współprace przy budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej są trzy firmy, oraz wspomagające je rządy ich krajów. Na stole są oferty francuskiego EDF, koreańskiego KHNP i amerykański Westinghouse. W teorii sprawa jest nadal otwarta, a politycy (poza drobnymi wyjątkami), starają się komunikować, że nie podjęto jeszcze żadnych decyzji, ale bardziej spostrzegawczy obserwatorzy wyciągają już szereg wniosków.

Amerykanie z kolejnymi umowami dot. budowy elektrowni

Bechtel, czyli partner amerykańskiej spółki technologicznej Westinghouse, podpisał 25 kwietnia umowę o współpracy z 12 polskimi firmami. Chodzi o budowę polskiej elektrowni atomowej. Porozumienie zawarto w obecności ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce Marka Brzezinskiego oraz pełnomocnika polskiego rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, Piotra Naimskiego. Warto zaznaczyć, że to nie pierwszy ruch ze strony amerykańskiej firmy, który wskazuje na to, że jest ona bardzo pewna, że zostanie wybrana przez polski rząd.

Umowa dotyczy współpracy przy budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej, która stanie w gminie Choczewo. Prace budowlane według planu mają się rozpocząć w 2028 roku, a pierwszy blok energetyczny ma zacząć pracę w 2033 roku.

Amerykanie pogrozili Polsce palcem

O tym, że oferowany przez Westinghouse reaktor AP1000 jest niemal modelowym rozwiązaniem dla realizacji polskiego projektu, mówi się od dawna. Zostało to nawet otwarcie w skazane w raporcie środowiskowym na potrzeby budowy polskiej elektrowni jądrowej. Amerykanie też już od dłuższego czasu przygotowują sobie grunt pod budowę inwestycji, poprzez szukanie partnerów, podwykonawców i dostawców materiałów w Polsce.

Był jednak moment, gdy zaangażowanie strony amerykańskiej przestało być takie oczywiste. Mowa o czasie, gdy KRRiT zwlekała z wydaniem koncesji na nadawanie dla stacji TVN. Przekazanie technologii jądrowych innemu państwu, musi być w USA zatwierdzone na poziomie politycznym. Działania rządu Zjednoczonej Prawicy wobec innego, dużego amerykańskiego koncernu nie budziły jednak za oceanem zbytniego zaufania. Przełożyło się to nie tylko na ochłodzenie w kwestii budowy reaktorów, ale także jeśli chodzi o duże kontrakty zbrojeniowe na dostarczenie czołgów Abrams i myśliwców F-35. Pozytywna decyzja KRRiT sprawiła jednak, że Amerykanie znów stali się dużo bardziej skłonni do rozmów o budowie polskiej elektrowni.

Czytaj też:
Pierwsza polska elektrownia atomowa. Koreańczycy złożyli ofertę na budowę

Źródło: WPROST.pl