Amerykańskie firmy będą mogły dużo łatwiej sprowadzać niezbędne półprodukty z Kambodży, Malezji, Tajlandii i Wietnamu. Chodzi o części i surowce, z których produkowane są panele fotowoltaiczne, a także wszystkie potrzebne do ich obsługi podzespoły.
Joe Biden znów bierze sprawy w swoje ręce
Prezydent Joe Biden podpisał 6 czerwca rozporządzenie wykonawcze (executive order), które zwalnia wskazane produkty z ceł. Oznacza to, że będą one nie tylko tańsze, ale też łatwiej dostępne na amerykańskim rynku, a to zdaniem prezydenta zwiększy produkcję paneli fotowoltaicznych. Taki właśnie jest pomysł administracji Joe Bidena na walkę z lawinowo rosnącymi cenami energii elektrycznej, które wraz z cenami paliwa i żywności napędzają inflację.
Poza zwolnienie z ceł łagodniej potraktowani będą przedsiębiorcy, którzy jak wynika z kontroli, omijali sankcje gospodarcze nałożone na Chiny. Z danych Departament Handlu Stanów Zjednoczonych wynika bowiem, że część producentów sprowadzała części z Państwa Środka, ale aby uniknąć drakońskich ceł, robiła to za pośrednictwem innych krajów azjatyckich. Administracja Joe Bidena postanowił dać im dyspensę i nie karać za tego typu działania.
Priorytet dla paneli fotowoltaicznych
Prezydent, podobnie jak ostatnio w przypadku mleka w proszku, uruchomił zapisy ustawy o produkcji obronnej. Pozwala to na odgórne objęcie priorytetem dostaw do konkretnej gałęzi przemysłu. Oznacza to, że producenci paneli fotowoltaicznych będą mieli pierwszeństwo w zakupie importowanych podzespołów i surowców. Ma to znacząco zwiększyć produkcję w tym sektorze przemysłu w USA.