Ujawniono raport Kremla o gospodarce. O tym rosyjscy urzędnicy nie chcą mówić oficjalnie

Ujawniono raport Kremla o gospodarce. O tym rosyjscy urzędnicy nie chcą mówić oficjalnie

Władimir Putin
Władimir Putin Źródło:PAP / EPA/ALEXEI KUDENKO/SPUTNIK/KREMLIN POOL / POOL
Dekadę albo i dłużej może zająć Rosji powrócenie do poziomu gospodarki sprzed inwazji na Ukrainę. Bloomberg dotarł do wewnętrznego raportu sporządzonego przez rosyjskich urzędników. Płynące z niego wnioski są całkowicie odmienne od optymistycznych prognoz przedstawianych w komunikatach Kremla.

„Bloomberg” potwierdził autentyczność wewnętrznego raportu o stanie rosyjskiej gospodarki. Wnioski płynące z dokumentu są sprzeczne z oficjalnym stanowiskiem Kremla i wiadomościami, które płyną do społeczeństwa. Wynika z niego, że Rosja może stanąć w obliczu dłuższej i głębszej recesji spowodowanej sankcjami.

Dokument, będący wynikiem wielomiesięcznych prac urzędników i ekspertów miał na celu ocenę rzeczywistego wpływu gospodarczej izolacji Rosji po inwazji na Ukrainę. „Widzimy o wiele bardziej złowieszczy obraz niż ten, o którym mówią rosyjscy urzędnicy w swoich optymistycznych wystąpieniach” - pisze Bloomberg, który dotarł do kopii tajnego raportu sporządzonego 30 sierpnia przez najwyższych urzędników państwowych.

Scenariusze dla Rosji. Jak wpłynęły na nią sankcje?

Dwa z trzech przedstawionych w raporcie scenariuszy pokazują, że kurczenie się rosyjskiej gospodarki przyspieszy w przyszłym roku i ma ona szansę powrócić do przedwojennego poziomu dopiero pod koniec dekady lub jeszcze później. Scenariusz „inercyjny” zakłada, że w przyszłym roku gospodarka osiągnie dno 8,3 proc. poniżej poziomu z 2021 r., podczas gdy scenariusz „stresowy” zakłada najniższy poziom w 2024 r.

„Zdecydowany odwrót Europy od rosyjskiej ropy i gazu może również uderzyć w zdolność Kremla do zaopatrywania własnego rynku” - czytamy w raporcie. Presję zwiększają ograniczenia technologiczne i finansowe. Raport szacuje, że do 2025 roku z kraju może wyjechać nawet 200 tys. informatyków, co jest pierwszą oficjalną prognozą pogłębiającego się „drenażu mózgów”.

Rosja nie przejmuje się sankcjami... przynajmniej oficjalnie

Z oficjalnych komunikatów wynika, że Rosja i tak spodziewała się dotkliwszych sankcji. Z wewnętrznego raportu wynika jednak, że konieczne jest podjęcie szeregu działań wspierających gospodarkę, aby w 2024 r. gospodarka wróciła do poziomu sprzed wojny, a następnie stabilnie się rozwijała. Jednak kroki, o których mowa są zbieżne z tymi, które rekomendowano w ciągu ostatniej dekady, kiedy wzrost w dużej mierze pozostawał w stagnacji nawet bez sankcji.

„Wobec ograniczonego dostępu do zachodnich technologii i trudności demograficznych, potencjalny wzrost kraju ma się zmniejszyć do 0,5-1,0 proc. w kolejnej dekadzie. Następnie będzie się dalej kurczyć, aż do poziomu nieco powyżej zera do 2050 r. Rosja będzie również coraz bardziej podatna na spadek światowych cen surowców, ponieważ rezerwy międzynarodowe nie stanowią już bufora” - ocenił w rozmowie z Bloombergiem Aleksander Isakow, rosyjski ekonomista.

Koszty odcięcia dostaw gazu to nawet 400 miliardów rubli

Według raportu całkowite odcięcie dostaw gazu do Europy, głównego rynku eksportowego Rosji, może kosztować nawet 400 miliardów rubli (6,6 miliarda dolarów) rocznie. W rezultacie trzeba będzie zmniejszyć produkcję, co zagraża celom Kremla w zakresie zwiększania krajowych dostaw gazu - czytamy w raporcie. Brak technologii potrzebnej do budowy instalacji skroplonego gazu ziemnego jest „krytyczny” i może utrudnić budowę nowych.

Z raportu wynika, że nawet w sektorze rolniczym, gdzie Kreml zachwalał swoje wysiłki na rzecz zastąpienia zagranicznych dostaw, uzależnienie od kluczowych surowców może zmusić Rosjan do zmniejszenia konsumpcji żywności w miarę zmniejszania się tych dostaw.

Ograniczenia w dostępie do zachodniej technologii mogą popchnąć Rosję o jedno lub dwa pokolenia wstecz. W efekcie Rosja będzie zmuszona polegać na mniej zaawansowanych alternatywach z Chin i Azji Południowo-Wschodniej.

Czytaj też:
Rosja woli spalić gaz za 10 mln dolarów dziennie niż sprzedać go Europie