Wysadzenie tamy w Nowej Kachowce może mieć konsekwencje także dla Polski

Wysadzenie tamy w Nowej Kachowce może mieć konsekwencje także dla Polski

Chłodnie kominowe Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej
Chłodnie kominowe Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej Źródło:Shutterstock / Ihor Bondarenko
Dramatyczne wydarzenia z Ukrainy mogą mieć długofalowy wpływ na polską energetykę. Dostawy taniej ukraińskiej energii elektrycznej do kraju stoją pod znakiem zapytania.

Zniszczenie zapory w Nowej Kachowce to nie tylko tragiczne konsekwencje dla ludności cywilnej Ukrainy, a także utrudnienie dla wojsk tego kraju. Okazuje się, że może to wpłynąć także na Polskę.

Tani prąd z Ukrainy zagrożony

Rządy Polski i Ukrainy podpisały porozumienie na dostawy prądu produkowanego w ukraińskich elektrowniach jądrowych. Pierwsze informacje o tym, że może do tego dojść, pojawiły się już jesienią, gdy do Polski zbliżało się widmo zimy bez rosyjskiego węgla i przy bardzo wysokich cenach energii elektrycznej. Wtedy strona ukraińska zapowiedziała pomoc.

Następnie bardzo wiele się zmieniło. Rosja zaczęła przeprowadzać ataki rakietowe i dronowe na infrastrukturę energetyczną, co sprawiło, że Ukraina sama zaczęła zmagać się z potężnymi problemami z dostawami prądu. Gdy jednak udało się zabezpieczyć dostawy dla Ukraińców, a elektrownie ponownie produkowały nadmiar energii, prąd zaczął płynąć do Polski.

Prąd z Ukrainy płynie do Polski

Od 12 kwietnia do Polski płynie energia elektryczna z Ukrainy. Zaplanowane moce sięgają maksymalnie 75 MW. Przepływy na ukraińsko-polskim połączeniu będą się jednak zwiększać. Już w kwietniu Polskie Sieci Energetyczne rozstrzygnęły przetarg na zdolności przesyłowe tej linii, sięgające 265 MW.

Rzeczniczka największego ukraińskiego koncernu energetycznego DTEK Antonina Antosza podkreśla, że wiele zależy od ustaleń między operatorami.

Ukraina zsynchronizowała swoją sieć energetyczną z systemem Europy kontynentalnej dopiero w 2022 r., tuż po inwazji Rosji. Zrobiła to w trybie ekspresowym, by całkowicie odciąć się od rosyjskiego i białoruskiego prądu.

Wysadzenie zapory w Nowej Kachowce

Sytuacja energetyczna Ukrainy znów się jednak mocno skomplikowała. Wszystkiemu winne jest wysadzenie zapory na Dnieprze w Nowej Kachowce. Zbiornik, który utrzymywany był dzięki funkcjonowaniu tamy, był głównym źródłem wody niezbędnej do chłodzenia Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej.

Co prawda systemy awaryjne obecnie dobrze dają sobie radę z tym zadaniem, ale problemy mogą pojawić się w przyszłości. Chodzi o moment, gdy elektrownia znów będzie działała pełną mocą. Zdaniem ekspertów, rezerwowe punkty poboru wody do chłodzenia nie wystarczą, aby kontrolowana obecnie przez Rosjan elektrownia działała jak przed wojną.

Aby produkować energię z pełną mocą, niezbędne będzie odbudowanie zapory, a to może potrwać lata od zakończenia wojny. Oddala to więc wizję eksportowania prądu za granicę, w tym do Polski.

Czytaj też:
Ruszył handel prądem z Ukrainą. Linia Rzeszów - Chmielnicka Elektrownia Jądrowa pracuje
Czytaj też:
Ukraińcy masowo wymieniają żarówki. Szefowa KE podała zaskakujące dane

Źródło: WPROST.pl / Rzeczpospolita