Ukraińskie pociągi towarowe stoją pod granicą. Eksporterzy na nowo budują logistykę

Ukraińskie pociągi towarowe stoją pod granicą. Eksporterzy na nowo budują logistykę

Pszenica –zdjęcie ilustracyjne
Pszenica –zdjęcie ilustracyjne Źródło: Unsplash / Tomasz Filipek
Ukraińskie przedsiębiorstwa musiały z dnia na dzień przeorganizować sposoby transportowania towarów za granicę. Do tej pory odbywało się to drogą morską, ale działania wojenne uniemożliwiają to. Ratunkiem jest kolej, ale trudno w tak krótkim czasie zorganizować płynny przejazd setek dodatkowych towarowych składów kolejowych.

Ukraina jest jednym z czołowych światowych producentów zbóż, przede wszystkim pszenicy. Przed rosyjską inwazją prognozowano, że latach 2021–2022 może wyeksportować ponad 60 mln ton zboża, w tym 33 mln ton kukurydzy i 23 mln ton pszenicy. To już nieaktualne: aby zapobiec sytuacji, w której producenci sprzedadzą plony za granicę, realizując zawarte umowy, a zbóż i płodów rolnych zabraknie dla mieszkańców Ukrainy, rząd wprowadził daleko idące ograniczenia w eksporcie żywności i zbóż. Całkowicie zakazany jest eksport żyta, jęczmienia, gryki, prosa, cukru, soli i mięsa do końca roku. Wcześniej władze informowały o konieczności uzyskiwania licencji ilościowych przez eksporterów pszenicy, owsa, żyta, gryki, prosa, bydła i wołowiny oraz jajek, oleju słonecznikowego, cukru i soli.

Kolejarzom nie jest łatwo zastąpić transportu morskiego

W zeszłym roku Ukraina wyeksportowała zboże warte 12,2 mld dolarów, co stanowił prawie jedną piątą całego eksportu tego kraju. Niemożność ich dalszej sprzedaży dodatkowo zwiększy wysokość strat, które w związku z wojną ponosi nasz wschodni sąsiad.

„Rzeczpospolita” informuje, że ogromne trudności dotykają także eksportu innych towarów z Ukrainy. W związku z działaniami wojennymi na południu kraju, nie wchodzi w grę transport morski, więc wszystkie towary przeznaczone na sprzedaż za granicę – przede wszystkim rudy żelaza, metale, chemikalia i węgiel, trzeba załadować do pociągów.

Walerij Tkaczow, zastępca dyrektora departamentu handlowego państwowej spółki kolejowej Ukrzaliznytsia, powiedział agencji Reuters, że na węźle w pobliżu wsi Izów, głównego kolejowego przejścia granicznego z Polską, czeka 10 320 wagonów. Problemem jest niedobór taboru i kolejarzy, którzy mogliby obsługiwać zwiększone transporty. Dodatkową trudnością jest swoista spuścizna po czasach Związku Radzieckiego – różnice w szerokości torów kolejowych w stosunku do torów w państwach europejskich.

Polscy rolnicy mogą wypełnić braki po dostawach z Ukrainy

Pisaliśmy niedawno o tym, że polscy rolnicy mogą częściowo wypełnić wyrwę, jaka powstanie na światowym rynku po tym, jak zamówień nie będzie mogła w tym, a może i następnym roku, zrealizować Ukraina. Tym bardziej że Ukraina nie będzie jedynym krajem, który nie dostarczy zagranicznym odbiorcom zbóż. Aby nie dopuścić do sytuacji, w której nadmiernie dużo krajowej produkcji rolnej zostanie sprzedane za granicę, niektóre kraje już wprowadzają ograniczenia wywozowe. Zdecydowały się na to Węgry, a rozważają Bułgaria i Rumunia.

Krzysztof Gwiazda, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego, przyznał w rozmowie z „Rz”, że spodziewa się znacznego przyspieszenia eksportu polskiej pszenicy i kukurydzy. – Dostawy ziarna między innymi z Polski do krajów Afryki i innych będą zastępować zboże ukraińskie, którego eksport drogą morską został całkowicie wstrzymany – wyjaśnił.

Jeśli polscy rolnicy dostaną korzystne oferty od zagranicznych klientów, polskie sieci handlowe będą musiały uatrakcyjnić swoje warunki współpracy, czyli po prostu – zapłacić więcej. To przełoży się na wyższe finalne ceny w sklepach.

Czytaj też:
Polskie plony mogą zastąpić eksport z Ukrainy, ale to zła wiadomość dla naszych portfeli