Jak informuje portal tvn24.pl Radosław Jarmuła wraz z siostrą prowadzi dwie warszawskie siłownie z sieci Orangetheory Fitness. Franczyzę na Polskę kupili od amerykańskiej firmy. Trzecia siłownia miała ruszyć w czerwcu. W połowie marca, ze względu na epidemię koronawirusa premier Mateusz Morawicki ogłosił zamknięcie działalności siłowni i klubów fitness. Rodzeństwo było zmuszone zamknąć działalność swojej firmy.
Ze względu na ponoszone wydatki Radosław Jarmuła wraz z siostrą zdecydowali się pozwać Skarb Państwa. Domagają się 458 tysięcy złotych - 274 tys. odszkodowania za koszty poniesione za czynsz, media i pensje dla pracowników w czasie zamknięcia siłowni oraz 184 tys. tytułem wyrównania strat, co wyliczyli na podstawie zysku osiągniętego w analogicznym okresie 2019 roku.
Brak stanu nadzwyczajnego to zaniechanie państwa?
Prawnicy reprezentujący firmę w swoim pozwie powołują się głównie na konstytucję, a zwłaszcza na ich zdaniem bezprawne zaniechanie ze strony władzy polegające na niewprowadzeniu stanu nadzwyczajnego.
– Dziś jesteśmy w stanie zawieszenia. Nie mamy formalnie wprowadzonego stanu nadzwyczajnego, ale rzeczywistość funkcjonuje, jakby on był. Z powodu sytuacji nadzwyczajnej nie odbyły się choćby niedzielne wybory – tłumaczy na łamach tvn24.pl Nicholas Cieslewicz, adwokat z kancelarii Cieslewicz i Partnerzy, który reprezentuje sieć siłowni. – Konstytucja przewiduje taką sytuację i mówi, jak należy wtedy postępować. Jest też artykuł 4171 Kodeksu cywilnego, który precyzuje, że za szkodę wyrządzoną przez zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa. W mojej ocenie możemy uznać, że niewprowadzenie stanu nadzwyczajnego w obecnej sytuacji jest wyraźnym zaniechaniem ze strony władzy – dodaje.
Czytaj też:
Wiceminister zdrowia: To dobry moment na dalsze znoszenie obostrzeń