Prezes firmy Foxconn i jeden z najbogatszych ludzi na Tajwanie niespodziewanie zapowiedział chęć startu w wyborach prezydenckich. Informacja wywołała duże zamieszanie wśród kandydatów opozycyjnych.
Produkuje iPhone’y, ale chce zostać prezydentem
Terry Gou jest jednym z najbogatszych obywateli Tajwanu. Swój majątek zawdzięcza zbudowaniu giganta technologicznego, firmy Foxconn. Dla większości ludzi na świecie spółka znana jest ze swojej ścisłej współpracy, a jak twierdzą niektórzy – uzależnienia od siebie – koncernu Apple. To właśnie Foxconn jest producentem iPhone’ów, czyli flagowego produktu firmy z jabłkiem w logo. Wiele lat temu amerykańska spółka zleciła produkcję swoich smartfonów w fabryce zlokalizowanej w Chinach. Najnowszy iPhone 15 będzie składany także w drugiej fabryce Foxconn w Indiach.
Jednak okazało się, że ambicje szefa Foxconn wykraczają poza biznes. Opinią publiczną w Tajwanie wstrząsnęła ostatnio informacja o tym, że Terry Gou planuje wystartować w zaplanowanych na styczeń 2024 roku wyborach prezydenckich.
Miliarder rozbija opozycję
Obserwatorzy lokalnej sceny politycznej uważają, że gdyby Terry Gou jako jedyny wystartował przeciwko kandydatowi rządzącej partii, miały bardzo duże szanse na wygraną. Jak zaznaczają, problemem jest to, że nie jest on jedynym kandydatem opozycyjnym, co wzbudza duże kontrowersje.
Na Tajwanie rozgorzała dyskusja podobna do tej, z którą od miesięcy mamy do czynienia na polskiej scenie politycznej. Kandydaci opozycyjni przerzucają się winą za zmniejszenie szans na wygraną ze względu na możliwą fragmentację głosów. Wielu obserwatorów uważa, że może to doprowadzić do tego, że ponownie zwycięży kandydat partii rządzącej, gdyż głosy opozycyjne rozdzielą się na zbyt wiele osób.
Czytaj też:
Największy dostawca Apple wycofuje się z Chin i wprost mówi o zagrożeniachCzytaj też:
Słynny producent iPhone'ów stawia na „elektryki". Chce zdobyć 5 proc. światowego rynku