Najsilniejszy wzrost sprzedaży detalicznej od prawie dwóch lat podkreślił coś, co powinno być już oczywiste – gospodarka amerykańska rozpoczęła nowy rok w sposób znacznie bardziej solidny niż oczekiwano, a Fed będzie musiał podnieść stopy mocniej niż wcześniej zakładano, aby zapewnić spadek inflacji w kierunku celu.
Dolar rośnie w siłę
Aktualny stan rzeczy jest korzystny dla dolara, ponieważ Fed pozostaje bardzo wiarygodny. Słabość USD, którą obserwowaliśmy od listopada, opierała się na założeniu, że zbliża się koniec cyklu podwyżek stóp przez Fed, a w dalszej kolejności nastąpi ich redukcja. Rynek nie zakładał, że bank centralny straci z oczu swój cel inflacyjny. Powszechna interpretacja była taka, że w obliczu spadającej dynamiki wzrostu cen i zwiększonego prawdopodobieństwa recesji, osiągnięcie go jest już przesądzone i tym samym amerykańska instytucja będzie miała pole do łagodzenia polityki pieniężnej.
Mocne styczniowe dane (sprzedaż detaliczna, NFP, inflacja) spowodowały, że ten wyżej opisany scenariusz możliwych zdarzeń stał się mniej prawdopodobny. Wysoka wiarygodność Fed nie jest kwestionowana. Dopóki spadek inflacji nie wydaje się wystarczająca pewnym, Rezerwa Federalna będzie kontynuować zacieśnianie, co może pomagać dolarowi. Silne dane sygnalizują, że gospodarka amerykańska jest odporna na dotychczasowe podwyżki stóp.
Sprzedaż detaliczna
Wczorajszy odczyt sprzedaży detalicznej spowodował, że indeksy giełdowe traciły na początku sesji. Później jednak akcje zyskiwały i ostatecznie Nasdaq Composite zamknął się wyżej o 0,9 proc. a SP500 o 0,3 proc. Dolar uległ aprecjacji, jednak główna para walutowa nie pokonała trwale poziomu 1,0670 i aktualnie ponownie jest powyżej 1,07. Rentowność amerykańskich obligacji 2-letnich wzrosła o około 1,5 pb do 4,63 proc., podczas gdy rentowność „10-latek” wspięła się o 6 pb do 3,80 proc.
Kontrakty terminowe na Fed Funds wyceniają aktualnie podwyżkę o 64 pb do lipca, wówczas górna granica docelowej stopy będzie w okolicach 5,40 proc. Dodatkowo do końca roku rynek wciąż widzi pierwszą obniżkę – jednak dużo skromniejszą niż jeszcze niedawno.
Wczoraj dodatkowo mogliśmy wysłuchać prezeski EBC – Christine Lagarde. Po raz kolejny wyjaśniła, czego można się spodziewać po EBC: kolejnej podwyżki stóp o 50 punktów bazowych w marcu, po której bank oceni dalszą ścieżkę polityki pieniężnej. Czyli w zasadzie dokładnie to, co EBC obiecał na swoim ostatnim posiedzeniu. Wówczas rynek zareagowała na to rozczarowaniem, co skutkowało obniżeniem oczekiwań odnośnie stóp procentowych. Tym samym euro straciło. Wczoraj nie widać było większej reakcji.
W Wielkiej Brytanii inflacja zaskoczyła na minus, co wywołało spadek oczekiwań co do kolejnych podwyżek kosztu pieniądza. W efekcie funt stracił a para GBP/USD przetestowała poziom 1,20. Już na ostatnim posiedzeniu BoE pokazał, że jest bardziej ostrożny w kwestii dalszego zacieśniania warunków monetarnych.
Stopy procentowe
Również w Australii oczekiwania co do stóp procentowych zostały stłumione po słabych danych z rynku pracy (stop bezrobocia wzrosła do 3,7 proc. a zmiana zatrudnienia wyniosła -11 tys.). AUD osłabił się dziś w nocy, ale w kolejnych godzinach zdołał nadrobić poniesione straty. Rynek czeka na przyszłotygodniowe wskaźniki wynagrodzeń za czwarty kwartał. Po tym jak inflacja zaskoczyła wyższym wynikiem, Bank Rezerw Australii jeszcze uważniej będzie przyglądał się danym o płacach.
Dziś oprócz publikacji amerykańskiej inflacji PPI i informacji z rynku nieruchomości USA, rynek otrzyma szereg wypowiedzi z Fed (Mester, Bullard, Cook), z EBC (Guindos) oraz z RBA (Lowe), co może się przyczynić do większej zmienności.
Czytaj też:
Piotr Kuczyński dla Wprost.pl: Wiosną inflacja będzie szybko spadaćCzytaj też:
Polacy rzucili się na obligacje. Wyniki lepsze niż w grudniu