2 mld dolarów w kradzionych kryptowalutach. Kim Dzong Un nie próżnuje

2 mld dolarów w kradzionych kryptowalutach. Kim Dzong Un nie próżnuje

Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un
Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un Źródło:Shutterstock / Alexander Khitrov
Hakerzy z Korei Północnej ukradli blisko 2 miliardy dolarów w kryptowalutach na zlecenie reżimu Kim Dzong Una. Tym samym cyberprzestępcy pobili własny rekord ustanowiony rok wcześniej.

Korea Północna wykonała w ostatnim roku aż sześć testów nuklearnych, a eksperci spodziewają się już przynajmniej jednego dodatkowego eksperymentu rakietowego w 2023 roku. Zabawa w wojnę kosztuje jednak krocie, przez co hakerzy związani z reżimem muszą działać za dwóch.

Rekord ukradzionych kryptowalut – Korea Północna zebrała 1,7 miliardów dolarów w tokenach

Jak raportuje firma Chainalysis, w 2022 roku wiązane z Koreą Północną grupy hakerskie przejęły ponad 1,7 miliarda dolarów w cyfrowych walutach. To kolejny rekord dla państwa i czterokrotne przebicie ostatniego najlepszego wyniku. W 2021 r. ten sam kraj zagarnął bowiem 429 milionów dolarów w wirtualnych tokenach.

Grupy z Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej przodują też globalnie. Odpowiadają bowiem za 44 proc. wszystkich światowych kradzieży kryptowalut w zeszłym roku. W sumie w sieci zniknęły wtedy tokeny warte przeszło 3,8 miliardów dolarów.

Chainalysis ostrzega, że zeszły rok był „najgorszy w historii” pod kątem kradzieży walut cyfrowych. Nic nie wskazuje też na to, by trend odwrócił się w najbliższym czasie. Najpewniej w kolejnych latach będziemy obserwować jeszcze śmielsze skoki hakerów i kolejne pobite rekordy.

Korea Północna – gospodarka polega na hakerach?

„Spójrzmy na szerszy kontekst. Całkowity eksport Korei Północnej za 2020 rok wyniósł w przeliczeniu 142 miliony dolarów. Nietrudno sobie wyobrazić, że środki z działań hakerskich stanowią dużą część przychodów państwa” – podkreślają w raporcie eksperci Chainalysis.

Zdaniem ekspertów Koreańczycy wykorzystują trzy główne drogi do prania kryptowalut. Pierwsza z nich to usługi „mikserów”, które zbierają tokeny od różnych użytkowników i wykonują serię wymian, by ukryć pierwotne pochodzenie środków. Hakerzy mają też polegać na brokerach z Chin oraz wymianach kryptowalut na tokeny NFT.

Czytaj też:
Założyciel FTX manipuluje świadkami? Miał wysyłać szyfrowane wiadomości
Czytaj też:
Bitcoin wrócił do żywych. Znów widać mechanizm, który miał nie dotyczyć kryptowalut