Pracownicy Albert Heijn z miasta Nijmegen zostali poproszeni o dostarczenie swoich zdjęć w bieliźnie bądź w dopasowanym stroju sportowym, by „można było jak najdokładniej zmierzyć kontury ciała”. Plakat z ogłoszeniem w tej sprawie pojawił się w zakładowej stołówce. „Poproś kogoś, by pomógł Ci zrobić zdjęcie” – wzywano w ogłoszeniu.
Sprawa, którą jako pierwsza opisała gazeta NRC, wywołała duże oburzenie w mediach społecznościowych. Zareagował Holenderski Urząd Ochrony Danych, który określił całe postępowanie jako „dziwaczne”. W komunikacie podkreślono, że firma „nie miała żadnych podstaw, by wymagać tego od swoich pracowników”. Dodano, że rozmiary uniformów można określić w mniej kontrowersyjny sposób.
Pod naporem krytyki sieć supermarketów zrezygnowała z zamiaru. Przedstawiciele Albert Heijn zapewniali, że udział w pomiarach nie był obowiązkowy. Rzecznik poinformował holenderskie media, że firma próbowała znaleźć bardziej efektywny sposób dopasowania nowych strojów do pracowników. Uznano, że aplikacja będzie działała sprawniej w przypadku 100 tys. osób, niż choćby zgłaszanie zapotrzebowania na ubrania mailowo. Jednocześnie przyznano, że choć program był prowadzony pilotażowo, a udział w nim był dobrowolny, takie działanie „nie powinno mieć miejsca”.
Czytaj też:
Takiej Biedronki nie ma nigdzie indziej. Eksperymentalny sklep powstał w Warszawie