Dostawy ropy naftowej do białoruskich rafinerii zostały zredukowane do minimum, informuje rzecznik prasowy koncernu Belneftekhim, który zarządza dwiema rafineriami na terenie kraju. To efekt zakręcenia kurka z rosyjską ropą naftową, do którego doszło z początkiem roku.
„Nie otrzymaliśmy wniosku”
Strona rosyjska zasłania się sprawami formalnymi. Jak twierdzi Transnieft, który odpowiada za dostawy ropy naftowej, dostawy surowca przeprowadzane są na wniosek rafinerii białoruskich. Taki wniosek miał w nowym roku nie wpłynąć.
„Od 1 stycznia nie otrzymaliśmy od firm naftowych wniosków o dostawy do białoruskich rafinerii” – powiedział RIA Novosti Igor Demin, oficjalny przedstawiciel Transnieftu.
W odpowiedzi, przedstawiciel białoruskiego Belneftekhimu, powiedział, że prace nad przygotowaniem styczniowych umów trwają. Jednocześnie dodał, że tranzyt ropy przez terytorium kraju odbywa się bez ograniczeń. Dostawy do innych krajów, które korzystają z rosyjskiej ropy są więc zagrożone.
Czytaj też:
Prezydent Trump wykonuje „egzekucję”. Rynek reaguje. Ropa naftowa mocno drożeje