Młodzi Polacy (w wieku 18-30 lat) mają dość optymistyczne oczekiwania względem przyszłej emerytury. Z badania wykonanegona zlecenie Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych (IGTE) wynika, że połowa osób w tym wieku zakłada, że kiedy przejdą na emeryturę, będą dostawać świadczenie w wysokości co najmniej 68 proc. ich ostatniej pensji– relacjonuje „Puls Biznesu”. Aż jedna trzecia młodych oczekuje, że będą dostawać taką emeryturę, jak ich ostatnie wynagrodzenie.
Młodzi ludzie nie wierzą w złe prognozy emerytalne
Musimy się jednak przygotować na twarde lądowanie. Stopa zastąpienia, czyli relacja wysokości emerytury do wysokości naszej ostatniej pensji, wynosić będzie bliżej 25 proc. Obecnie jest to 54 proc.
87 proc. Polaków w wieku 18-30 lat spodziewa się, że ta prognoza jest niedoszacowana. Co dziesiąty młody Polak oczekuje, że emerytura pozwoli mu zrealizować zarówno podstawowe potrzeby, jak i zabezpieczyć dodatkowe wydatki. Cztery procent badanych oczekuje, że będzie miało tak wysoką emeryturę, że da się z niej jeszcze odkładać oszczędności. Z drugiej strony aż 84 proc. uważa, że przyszła emerytura pozwoli najwyżej na zaspokojenie podstawowych potrzeb albo nie wystarczy nawet na to. Wyniki badania są wewnętrznie sprzeczne, ale mogą dowodzić, że młodzi ludzie jeszcze niewiele wiedzą o emeryturze i traktują ją jako bardzo odległy moment życia.
Od czego zależy wysokość emerytury?
Wysokość przyszłej emerytury zależy od kwoty zwaloryzowanych składek na koncie ubezpieczonego, zwaloryzowanego kapitału początkowego, środków zapisanych na subkoncie oraz średniego dalszego trwania życia. Im wcześniej pracownik zacznie odprowadzać składki emerytalne, tym lepiej dla wysokości przyszłej emerytury. Dlatego właśnie umowy cywilnoprawne są pułapką: mogą przekładać się na wyższą pensję teraz, ale praktycznie nie zostawiają śladu na koncie emerytalnym.
Warto w tym miejscu przypomnieć interesującą rozmowę, jaką dziennikarz Wirtualnej Polski przeprowadził z drem Tomaszem Lasockim z wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Zapytał go, na jaką emeryturę on, jako statystyczny 40-latek, może liczyć. Odpowiedzi mogą wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej optymistycznie nastawioną wobec przyszłości osobę.
Emerytury w Polsce. Rodzice 40-latków grali na innych zasadach
Dr Lasocki zaczął od tego, że w przypadku 40-latka „połowa kart jest już rozdana”. Wiele dla ostatecznego rozrachunku zależy od tego, jak go „potraktował rynek” w pierwszych latach aktywności zawodowej.
– Jeśli jako student pracował pan na zlecenie, a zakładam, że tak, to ma pan 5 lat nieskładkowych, które liczą się wyłącznie do tego, by dostać minimalną emeryturę. Jeśli pański ojciec skończył studia, to zwiększył w ten sposób emeryturę o 3,5 proc. Zupełnie zmieniły się zasady gry. W starym systemie wystarczyło pokazać 10 lat dobrej pracy, by ustalić wysokość emerytury. W nowym systemie nie jest wybaczona ani jedna składka – powiedział. – Przez 25 lat się tego nie nauczyliśmy i to nie dotarło do naszej świadomości.
Dr Lasocki zwrócił także uwagę, że każda kolejna dekada życia niesie za sobą określoną dynamikę.
– Starość dzieli się na etapy. Te pierwsze 10 lat, czyli do siedemdziesiątki w przypadku kobiet, to jest najprzyjemniejszy czas, kiedy mamy jeszcze siły, więc dorabiamy. Możemy skorzystać z różnych programów: PPK, IKE, IKZE. Tylko środki tam zgromadzone, o tym rzadko się mówi, nie podlegają waloryzacji. Osoby, które dostały pieniądze z PPK 5 lat temu, już pewnie tych środków nie mają, bo przecież zjadła je inflacja. Tak tracimy siłę nabywczą. Po 10 latach na emeryturze zostają nam tak naprawdę już tylko pieniądze z ZUS – wyjaśnił dr Lasocki.
Czytaj też:
Warto rezygnować z PPK? „Z perspektywy jednostki absolutnie nie”Czytaj też:
Na świecie żyje więcej emerytów niż dzieci. Tak źle jeszcze w historii nie było