Uprawnionymi do otrzymania kredytu z rządową opłatą są wnioskodawcy, którzy nie ukończyli 45. roku życia i nie są właścicielami żadne nieruchomości. Mieszkanie kupione przez małżonka jeszcze przed ślubem dyskwalifikuje małżeństwo z możliwości ubiegania się o dopłatę w programie „Bezpieczny kredyt 2 proc”.. Od wnioskodawcy wymagane jest także posiadanie zdolności kredytowej. Banki badają ją w taki sam sposób jak w odniesieniu do klientów nie korzystających z dopłat.
„Bezpieczny kredyt 2 proc”.. Pojawiają się próby oszustwa
Okazuje się, że do banków zwracają się niekiedy klienci, którzy do tej pory nie mieli pracy – albo zarabiali za mało, by zaciągnąć kredyt – i aby poprawić swoje oceny w oczach banku, zatrudniają się w firmie rodziców lub innych członków rodziny. Dzięki temu zwiększają zdolność kredytową.
Nie były to jednostkowe przypadki, skoro problem dostrzegły banki.
– Jeśli ktoś w sposób świadomy doprowadza do tego, że wprowadza w błąd pracownika sektora bankowego, który rozpatruje jego wniosek, który podlega weryfikacji, może się narazić na zarzuty karne – skomentował w rozmowie z money.pl dr Przemysław Barbrich, dyrektor zespołu komunikacji i PR w Związku Banków Polskich.
Kredyt a zdolność kredytowa
Dodał, że łatwo można jednak sprawdzić, czy doszło do próby oszustwa. – Wystarczy sprawdzić historię kredytową wnioskodawcy oraz wpływów na jego konto. W takim wypadku trzeba się liczyć z tym, że jeżeli ktoś zarabiał wcześniej np. 4 tys. zł netto, a teraz okazuje się, że zarabia 15 tys. zł netto, to osoba, która podpisała nowe zaświadczenie o zarobkach, będzie musiała potwierdzić, że jest ono prawdziwe pod rygorem odpowiedzialności karnej – dodał Przemysław Barbrich.
Z danych ZBP wynika, że w tej chwili w trakcie rozpatrywania znajduje się 25 tys. złożonych wniosków.
Klientom trudno zebrać wkład własny
„Wrażeniami” po pięciu tygodniach obowiązywania programu podzielił się Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera. We wnioskach składanych za pośrednictwem tej formy doradczej dominują kredyty z bardzo niskim wkładem własnym, nieprzekraczającym 5 proc. wartości nieruchomości. Pokazuje to, że wielu Polaków ma problem z uzbieraniem kilkudziesięciu lub stu kilkunastu tysięcy złotych, które trzeba wyłożyć z własnej kieszeni. Jednocześniepojawiło się jednak kilkaset kredytów, w których wkład własny przekracza 50 proc.
- Dla wielu uczestników programu zebranie wkładu własnego może stanowić spory problem. Wśród analizowanych przez nas danych aż 40 proc. wniosków dotyczyło mniej niż 10 proc. wkładu własnego. W tym wypadku wnioskodawcy nie byliby w stanie uzyskać zwykłego kredytu hipotecznego — podkreśla Jarosław Sadowski.
„Bezpieczny kredyt 2 proc”. a ceny nieruchomości
Co jeszcze wiemy o skutkach programu po kilku tygodniach jego działania? Że niezależnie od zapewnień, że dopłaty pozostaną bez wpływu na ceny nieruchomości, program i tak je wywindował. W ciągu pierwszych pięciu tygodni działania programu „Bezpieczny kredyt 2 proc”., Polacy złożyli ok. 24 tys. wniosków. W tym czasie banki podpisały umowy z 1192 kredytobiorcami korzystającymi z rządowego programu. Na dopłatach skorzystają beneficjenci, ale wygranych jest więcej: zwiększył się popyt na mieszkania, zatem sprzedający mogą podnosić ceny. I nie omieszkali skorzystać z tej możliwości.
„Przeglądając oferty nieruchomości na portalach ogłoszeniowych można zauważyć, że znacznie zwiększył się odsetek ofert w przedziale cenowym 700-800 tys. zł (czyli maksymalnej możliwej wartości środków do dyspozycji kredytobiorców Bezpiecznego kredytu 2 proc.)” – czytamy w najnowszym raporcie AMRON-SARFiN, który poświęcony jest wpływowi programu na rynek nieruchomości. „widać zatem, jak rynek dopasowuje się do nowych warunków kredytowych” – podsumowują jego autorzy.
Więcej o wnioskach płynących z raportu piszemy w tekście poniżej.
Czytaj też:
5 tygodni po starcie „Bezpiecznego kredytu 2 proc.” widać, że wywindował ceny nieruchomościCzytaj też:
W tym banku wniosku o „Bezpieczny kredyt 2 proc.” nie złożysz