Podczas wspólnej konferencji ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i ministra edukacji Przemysława Czarnka, dowiedzieliśmy się, że obowiązujące aktualnie obostrzenia zostaną przedłużone. Wcześniej „Business Insider” ustalił, że rząd zdecydował o kolejnym przedłużeniu obowiązujących obostrzeń o co najmniej dwa tygodnie. To pokrywa się również z informacją, jaką podało na Twitterze otoczenie premiera. Oznacza to, że zamknięte do tej pory branże będą musiały jeszcze poczekać z otwarciem swoich biznesów. Jak wynika z dotychczasowych regulacji, obostrzenia miały obowiązywać do 17 stycznia.
Jedynym wyjątkiem będą szkoły. Uczniowie klas I-II mają od 18 stycznia ponownie wrócić do placówek. Pozostali uczniowie wciąż będą uczyć się zdalnie. „Równocześnie nie zapadła żadna decyzja o terminach luzowania obostrzeń” – podaje serwis. Serwis ustalił także, że jako ostatnie „odmrożone” zostaną branże gastronomiczna i hotelarska.
Branże apelują o poluzowanie obostrzeń. Nie działa większość
Decyzja ta zapewne nie spodoba się branżom, które apelują do rządu o poluzowanie restrykcji. Jak informują zamknięte sektory, stoją one na granicy bankructwa. Jeśli obostrzenia będą cyklicznie przedłużane – firmy będą upadać, informują.
Przypomnijmy, że aktualnie nie działają:
- restauracje, bary, kawiarnie,
- hotele, stoki narciarskie,
- galerie handlowe
- siłownie i baseny.
Jednocześnie obowiązują także liczne ograniczenia w transporcie, jak również:
- Ograniczenia w miejscach sprawowania kultu religijnego – max. 1 os./15m2
- Udział w zgromadzeniach – max. 5 osób
- Zakaz organizacji wesel, komunii i konsolacji
- Ograniczenie w sklepach – max. 1 os./15m2
- Godziny dla seniorów – od poniedziałku do piątku w godzinach 10:00-12:00
- Żłobki i przedszkola funkcjonują bez zmian. Salony fryzjerskie i kosmetyczne działają z kolei w reżimie sanitarnym.
Czytaj też:
Przedsiębiorcy: albo koniec obostrzeń, albo będą bankructwa