Ceny na stacjach benzynowych zależą od Władimira Putina. To duży skrót myślowy, ale to właśnie od decyzji prezydenta Rosji będą w najbliższym czasie najmocniej zależały ceny ropy naftowej na światowych rynkach. Eksperci JPMorgan snują bardzo pesymistyczne scenariusze.
Baryłka ropy naftowej nawet za 120 dolarów
Cena baryłki ropy naftowej może wzrosnąć nawet do 120 dolarów, jeśli eksport surowca z Rosji zostanie wstrzymany w razie agresji na Ukrainę. Takie scenariusze kreślą eksperci jednego z największych banków świata – JPMorgan. Ich zdaniem decyzja o przeprowadzeniu akcji militarnej wywoła efekt kuli śniegowej. Pociągnie ona za sobą wprowadzenie zapowiadanych sankcji, przerwanie dostaw z Rosji, a tym samym wzrosty cen ropy na światowych rynkach. Jeśli bowiem na giełdach zabraknie rosyjskiego surowca, to popyt na ropę wydobywaną przez innych dostawców znacząco wzrośnie.
Ceny paliw w górę
Obecnie cena za baryłkę ropy naftowej crude wynosi około 91 dolarów, co i tak jest wysokim pułapem w porównaniu do ostatnich miesięcy, ale wzrost o niemal 30 dolarów w krótkim czasie stanowiłby szok nie tylko dla przemysłu, ale także dla odbiorców indywidualnych.
W Polsce można powiedzieć, że w takim przypadku powtórzyłby się scenariusz, z którym mieliśmy do czynienia między grudniem 2021 r. a styczniem 2022 r. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia rząd wprowadził tarczę antyinflacyjną, która m.in. zniosła podatek akcyzowy na paliwo. Był to pierwszy impuls, który obniżył ceny na stacjach benzynowych. Szybko jednak rosnąca inflacji – spowodowana także wzrostem cen ropy naftowej – zniwelowała efekt. Podobne obawy można mieć względem obniżki VAT w drugiej tarczy antyinflacyjnej.
Czytaj też:
Ceny ropy naftowej jednak mogą spadać. Dobry sygnał z rynku w kierunku kierowców