Temat ustawy wiatrakowej wrócił w zeszłym tygodniu, gdy posłowie Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 złożyli projekt ustawy o wsparciu odbiorców energii. Falę krytyki wzbudziła "wrzutka" dotycząca farm wiatrowych. Zakłada ona, że odległość farm wiatrowych od domów zostałaby zmniejszona do 300 metrów, a według interpretacji przeciwników ustawy możliwe stałoby się wywłaszczanie prywatnych gruntów pod budowę wiatraków.
Zamieszanie wokół ustawy wiatrakowej
Politycy Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski mówili o lobbystycznych naciskach zachodnich koncernów i "spłacaniu długów wobec Niemców".
Firmująca ustawę posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska podkreślała w Radiu Zet, że „nie ma żadnej afery wiatrakowej". – Grupa osób, które przez ostatnich osiem lat blokowały transformację energetyczną, zmniejszając wydobycie węgla w Polsce i uzależniając nas od importu paliw kopalnych, doprowadziła do kryzysu energetycznego – atakuje dziś naszą ustawę – mówiła w audycji „Gość Radia Zet" Hennig-Kloska.
Typowana na przyszłą minister klimatu i środowiska posłanka podkreśliła również, że „nie ma podstaw, by na bazie tej ustawy wywłaszczać ludzi – zapewniła posłanka.
Z informacji Onetu wynika, że ustawa wiatrakowa zostanie wstrzymana, co – jak podaje portal – jest osobistą decyzją przyszłego premiera Donalda Tuska. Projekt dotyczący stawiania turbin wiatrowych ma zostać wyłączony z ustawy zamrażającej ceny prądu i zostanie złożony w Sejmie jako projekt rządowy po przejęciu rządu przez nową większość. To samo ma się stać z projektem dotyczącym wakacji kredytowych. Sprawa miała już zostać uzgodniona w ramach liderów nowej większości.
Czytaj też:
Ustawa wiatrakowa w ogniu krytyki. „Odbiera głos lokalnym społecznościom”Czytaj też:
Morawiecki krytykuje propozycje opozycji dla kredytobiorców. „Banki odetchną z ulgą"