Złoto już po 6000 zł za uncję. Inwestorzy szykują się na kryzys

Złoto już po 6000 zł za uncję. Inwestorzy szykują się na kryzys

Złoto
ZłotoŹródło:Shutterstock / RomanR
Szczyt G7 oraz konferencja w Jackson Hole przyniosły kolejne informacje, które skłoniły inwestorów do lokowania swoich pieniędzy w bezpiecznych przystaniach. Cena uncji trojańskiej złota przekroczyła poziom 6000 zł. Od stycznia kruszec podrożał już o 26 proc.

Zakończył się niezwykle ważny dla inwestorów weekend, podczas którego odbyły się dwa kluczowe spotkania. Podczas szczytu G7, gdzie spotkali się przywódcy najbogatszych państw świata oraz konferencji szefów banków centralnych w Jackson Hole, padły słowa, które upewniły inwestorów, w tym, co przewidywali od dłuższego czasu – nadchodzi kryzys.

Reakcja rynków była natychmiastowa. Po informacjach z obu spotkań ceny złota wystrzeliły w górę. Inwestorzy zwrócili się ku najbardziej znanej i pewnej bezpiecznej przystani. Cena uncji trojańskiej przebiła cenę 6000 zł, czyli najwyższy, notowany od 2012 roku.

Prezydent Trump chwieje rynkami

Kolejny raz, winowajcom chaosu na rynkach jest prezydent USA . Jak podkreśliła Stephanie Grisham, rzeczniczka Białego Domu, słowa prezydenta, o wątpliwościach względem dodatkowych taryf nałożonych na Chiny, zostały źle zrozumiane. Jak twierdzi Grisham, Trump miał na myśli to, że „żałuje, że cła nie zostały podniesione jeszcze bardziej”. Drugim czynnikiem, który znacząco wpłynął na nastroje inwestorów, był zakończony w weekend szczyt szefów banków centralnych w Jackson Hole.

Szef FED zaniepokojony

Jerome Powell zaznaczył, że jest zaniepokojony obecną sytuacją międzynarodową. Jako główne zagrożenie dla stabilności gospodarczej wskazał nowe cła nałożone przez USA na towary importowane z Chin. Wskazał także, że istotnymi aspektami, które mogą zachwiać rynkami, są coraz większe prawdopodobieństwo tzw. twardego brexitu, zamieszki panujące w Hongkongu oraz niewielkie, aczkolwiek symptomatyczne spowolnienie gospodarcze w Niemczech i Wielkiej Brytanii.

Szef FED jako niepokojące wskazał także zjawisko inwersji krzywej rentowności, które zanotowano ostatnio, między innymi, na amerykańskim rynku. Jest to sytuacja, w której rentowność obligacji 2-letnich jest wyższa od oprocentowania bonów 10-letnich. W uproszczeniu oznacza to tyle, że inwestorzy oczekują, że stopy procentowe obligacji 10-letnich będą stopniowo spadać. Rynek sądzi, że USA są obecnie na górce cyklu koniunktury i najbliższe lata charakteryzować się będą bessą. Takie zjawisko może być jednym ze znamion nadchodzącego kryzysu.

Czytaj też:
Jeśli wybuchnie kryzys to nie przez bankierów, a przez polityków. Zakończyło się spotkanie „Władców pieniądza”