O „różowym Mercedesie”, czyli tegorocznym bolidzie Racing Point mówi się już od przedsezonowych testów w Barcelonie. Jego legalność podważają głowni konkurenci, którzy w zeszłym sezonie bili się z różowymi samochodami jak równy, z równym, a teraz mają poważne problemy, aby dogonić bolidy Lance'a Strolla i Sergio Pereza.
Po Grand Prix Styrii, Węgier i Wielkiej Brytanii do sędziów wpłynęły protesty na jeden z elementów bolidu Racing Point, które skierował fabryczny zespół Renault. Zdaniem Francuzów, wloty powietrza do hamulców, czyli kluczowy element wpływający na ich odpowiednie chłodzenie, jest identyczny z tym, jaki stosowany był w zeszłym sezonie przez Mercedesa. Renault oprotestowało akurat ten element, ponieważ znajduje się on na liście części, których nie można dostarczać zespołom partnerskim.
Różowy Mercedes
Racing Point jest zespołem partnerskim Mercedesa. Niemiecki producent, a także mistrz świata we wszystkich sezonach od początku tak zwanej ery hybrydowej, dostarcza do różowych bolidów wszystkie części, na które pozwala regulamin Formuły 1. Poza silnikami są to również m.in. skrzynie biegów.
Zespoły F1 ze środka stawki uważają jednak, że tegoroczny bolid Racing Point posiada dużo więcej części z Mercedesa, niż pozwalają na to przepisy. Inżynierowie zespołu twierdzą, że faktycznie inspirowali się mistrzowską konstrukcją z zeszłego sezonu, ale robili to "na oko". Przekonują, że nie mieli dostępu do dokumentacji projektowej Mercedesa, a korzystali wyłącznie ze zdjęć.
FIA ukarało Racing Point
Po analizie dowodów dostarczonych przez zespół Renault, FIA uznało, że wloty powietrza do hamulców są dokładną kopią zeszłorocznych elementów z bolidu Mercedesa. W związku z tym na Racing Point nałożono wysokie kary. Za każdy z bolidów, w których korzystał z elementów (w tym przypadku oba), zespół musi zapłacić 200 tys. euro kary. Dodatkowo obu kierowcom odebrano 7,5 punktu zdobytego w tym sezonie.
Galeria:Bolidy Racing Point i Mercedesa