Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin pod koniec marca podpisał dekret nakazujący od 1 kwietnia zagranicznym kontrahentom z „nieprzyjaznych” państw (zaliczane są do nich m.in. USA i kraje należące do Unii Europejskiej) zapłatę za rosyjski gaz w rublach. Dekret zakłada, że kontrahenci przekazują walutę na specjalne rachunki rozliczeniowe otwarte w Gazprombanku (bank ten nie został objęty zachodnimi sankcjami), a bank wymienia ją na ruble na moskiewskiej giełdzie. – Jeżeli takie płatności nie zostaną dokonane, uznamy to za złamanie zapisów kontraktowych ze wszystkimi konsekwencjami – powiedział Putin.
Dekret spotkał się z chłodnym przyjęciem ze strony m.in. polityków odpowiedzialnych za gospodarkę i finanse w Niemczech i we Francji. – Nie zgodzimy się płacić za gaz w innej walucie niż wskazana przy zawieraniu kontraktów. Kontrakty zawierane w euro, muszą być opłacane w euro – skomentował minister finansów Francji Bruno Le Maire.
Słowacja będzie płacić w rublach?
Nieco inne stanowisko w tej sprawie przedstawił minister gospodarki Słowacji Richard Sulik. – Dostawy gazu nie da się zatrzymać. Jeśli jest warunek, aby zapłacić (za gaz – red.) w rublach, to płacimy w rublach – powiedział w wywiadzie dla słowackiej telewizji RTV Sulik.
Szef słowackiego resortu gospodarki przypomniał, że 85 proc. gazu w kraju pochodzi z Rosji. Sulik podkreślił, że popiera dywersyfikację dostawców, ale może to potrwać kilka lat, podczas gdy Słowacja ma jedynie dwa miesiące na rozwiązanie obecnego problemu z zakupami paliw.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Nie tylko Polska. Litwa również podjęła decyzję w sprawie rosyjskiego gazu