Jeszcze kilka miesięcy temu klienci kupowali dziurę w ziemi, bo zakup gotowego mieszkania od dewelopera (albo chociaż mieszkania w bloku, który ma już fundamenty) był praktycznie niemożliwy – wszystkie oferty rozchodziły się na pniu. Dziś tłoku w biurach sprzedaży nie ma. „Rzeczpospolita” przywołuje dane Metrohouse, z których wynika, że w Warszawie rok temu na transakcję wystarczyło średnio 94 dni, a w I kwartale br. Sprzedaż mieszkania zajmowała już 129 dni. Nie wszędzie czas sprzedaży wydłużył się – w wielu dużych miastach mieszkania sprzedają się szybciej niż rok temu, a w ogóle najszybciej można „upłynnić” mieszkanie w mniejszych miastach: średni czas to 80 dni.
Klienci w blokach startowych, deweloperzy chłodno analizują
Pomijając już wahania o kilkanaście dni w tę czy drugą stronę: na rynku dzieje się coś nowego zarówno dla sprzedających nowe mieszkania, jak i pragnących je kupić. Obie strony wyczekują. Klienci mają nadzieję na spadek cen, a sprzedający czekają, aż klienci przywykną do wysokich cen i wrócą do zakupów.
Ci drudzy zachodzą w głowę, jak to możliwe, że choć maleje grono zainteresowanych mieszkaniami (wysokie ceny i bardzo drogie kredyty), to deweloperzy wciąż nie zdecydowali się na upusty. Nie spełniły się też (jeszcze?) ostrzeżenia, że kredytobiorcy, którzy nie będą w stanie udźwignąć rat po kolejnych podwyżkach stóp, będą masowo sprzedawać swoje mieszkania
– Sytuacja na rynku nieruchomości jest przedziwna, nieporównywalna z żadną z ostatnich dwóch dekad – ocenia przyznała w rozmowie z „Rz” Lidia Dołhan, analityk WGN.
Czytaj też:
Mali deweloperzy łapią zadyszkę. Dane z rejestrów dłużników
Obniżki pod znakiem zapytania
Podkreśliła, że za wcześnie na zwiększenie podaży mieszkań. – Kredytobiorcy rozplanują wydatki tak, by udźwignąć nowe obciążenia kredytowe. Nikt tak łatwo nie pozbędzie się mieszkania, zwłaszcza w dobie inflacji. To ostateczność. Mądry inwestor czeka i obserwuje rynek. Sprzedać chciałby desperat. Ale nie wiadomo komu, bo wyczekują także kupujący, zarówno kredytowi, jak i ci z gotówką. Jest tak, bo ceny ofertowe nie spadają – wyjaśniła.
Rozmowcy „Rz” z różnych firm zajmujących się runkiem nieruchomości nie mają dobrych wiadomości dla klientów w blokach startowych: w najbliższych tygodniach przecen nie będzie.
Barbara Bugaj, główny analityk SonarHome, uważa, że jeśli dojdzie do obniżek, to szybciej dotkną raczej rynku wtórnego. – Deweloperzy będą próbowali co najmniej trzymać ceny, choć wielu nadal je podnosi – mówi. – Najświeższe dane ofertowe z rynku wtórnego pokazują, że wydłużony czas sprzedaży sprzedających specjalnie nie zniechęcił. Trzymają ceny. Jeśli mielibyśmy przewidywać termin zmian cen, to myślę bardziej o końcówce roku albo początku 2023 roku.
Czytaj też:
Kiedy i o ile spadną ceny mieszkań? Ekspert nie ma złudzeń