Banki przestaną nas rozpieszczać lokatami? Coraz mniej „ósemek" z przodu

Banki przestaną nas rozpieszczać lokatami? Coraz mniej „ósemek" z przodu

Pieniądze
Pieniądze Źródło:Shutterstock / Łukasz Wróbel
Wszystko wskazuje na to, że banki przestaną rozpieszczać nas ofertą atrakcyjnych lokat. Ma to związek z utrzymywaniem stóp procentowych na tym samym poziomie, ale nie tylko.

W drugiej połowie minionego roku oprocentowanie lokat bankowych wyraźnie wzrosło i po latach posuchy banki zaczęły konkurować ze sobą, oferując klientom stosunkowo atrakcyjne produkty. Z danych opublikowanych niedawno przez Narodowy Bank Polski (NBP) wynika, że średnie oprocentowanie depozytów terminowych w bankach wzrosło z 5,8 proc. w listopadzie do 6,3 proc. w grudniu 2022 roku. Jak zauważa jednak, Bartosz Turek, analityk HRE Investments, początek 2023 roku „już nie rozpieszcza oszczędzających". – Analiza najlepszych ofert promocyjnych za styczeń pokazuje, że banki pogorszyły swoją ofertę – podkreśla ekspert.

Coraz więcej lokat poniżej 8 proc.

Z wyliczeń analityka wynika, że ubywa ofert z „ósemką" z przodu. Ponad połowę przeanalizowanych przez eksperta ofert stanowią te, w których stopa zwrotu jest poniżej 8 proc. Średnie oprocentowanie najlepszych depozytów analizowanych przez HRE Investments spadło w styczniu do 7,3 proc. z 7,54 proc. grudniu.

– Już od pewnego czasu widzimy też, że skraca się okres atrakcyjnego oszczędzania w promocjach, przykładowo lokaty z wysoką stopą zwrotu można zakładać nie na 12 miesięcy, ale na 6 miesięcy. Albo zmniejsza się maksymalna kwota, które można tak ulokować. A wedle danych NBP średnie oprocentowanie depozytów na okres 6–12 miesięcy spadło w grudniu do 6,5 proc. z 6,7 proc. w listopadzie – podkreśla Turek.

Jak zauważa „Rzeczpospolita", kończy się – trwająca raptem kilka miesięcy – wojna o lokaty. Zaczęło się, gdy jeden z banków zaoferował lokaty z odsetkami na poziomie 8 proc. W ślad za tym na rynku pojawiło się wiele podobnych produktów (jeden z banków zaoferował nawet 10 proc.), a wysokie zyski z depozytów terminowych zaczęły kusić Polaków na tyle, że zaczęli „przenosić” tam swoje oszczędności z rachunków bieżących w skali wprost masowej. W efekcie, pod koniec zeszłego roku, na depozytach terminowych gospodarstwa domowe miały zgromadzone 320 mld zł, czyli aż o 95 proc. więcej niż rok wcześniej.

Co dalej? Zdaniem Bartosza Turka, należy oczekiwać „dalszego pogorszenia się oferty". – Skoro stopy procentowe banku centralnego nie rosną od września 2022 r., i prawdopodobnie już nie wzrosną, to zniknął ten główny impuls do podwyżek oprocentowania – zauważa ekspert.

– Obecnie rynek czeka raczej na obniżki stóp procentowych niż na ich wzrost – mówi z kolei Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors, cytowany przez „Rzeczpospolitą".

Zdaniem eksperta, te oczekiwania będą miały coraz większy wpływ również na oprocentowanie depozytów. W jego ocenie, stopy zwrotu na lokatach oszczędnościowych zaczną spadać na łeb na szyję w kolejnych miesiącach. – Oprocentowanie depozytów terminowych wciąż wydaje się całkiem atrakcyjne, na razie zmiany są minimalne. Większych obniżek spodziewałabym się pod koniec roku – przewiduje Sadowski.

– Patrząc z punktu widzenia konsumentów, rozsądnym wydaje się korzystanie z najlepszych ofert dopóki można, potem ich dostępność może być coraz bardziej ograniczona – dodaje.

Nie chodzi tylko o stopy procentowe

Sadowski zwraca uwagę, że na poziom oprocentowania depozytów wpływ mają nie tylko stopy procentowe, ale też polityka kredytodawców. Ekspert przypomina, że banki ponoszą obecnie duże, dodatkowe koszty, w związku m.in. z wakacjami kredytowymi, czy rosnącym ryzyskiem kredytów frankowych. – W tej sytuacji mogą się starać rekompensować te ubytki, m.in. przez optymalizowanie oprocentowania lokat – podsumowuje Sadowski.

Czytaj też:
Rynki czekają na decyzje banków centralnych
Czytaj też:
Spór o WIBOR. Czy decyzje sądu zapowiadają kredytowe trzęsienie ziemi?