Niemcy. Recesji nie będzie, ale tłuste lata to już przeszłość

Niemcy. Recesji nie będzie, ale tłuste lata to już przeszłość

Olaf Scholz
Olaf Scholz Źródło:Shutterstock / Alexandros Michailidis
Niemcy najprawdopodobniej unikną recesji, ale prognozowany przez ekspertów wzrost gospodarczy jest dość skromny. Nasi sąsiedzi muszą przygotować się na chude lata.

– Pogorszenie koniunktury w pierwszej połowie roku 2022/2023 będzie prawdopodobnie mniej dotkliwe niż obawiano się jesienią – prognozuje cytowany przez serwis dw.com Timo Wollmershaeuser, profesor Instytutu Badań Ekonomicznych Ifo na Uniwersytecie w Monachium, korygując w ten sposób prognozę z jesieni zeszłego roku.

Niemcy bez recesji, ale z niskim PKB

Instytut Ifo należy do grona czterech wiodących niemieckich instytutów badań ekonomicznych, które dwa razy w roku przygotowują na zlecenie rządu ocenę stanu gospodarki. Ich szacunki są ważne dla oszacowania wysokości podatków i budżetu federalnego.

Najnowsza prognoza zakłada, że w tym roku Niemcy osiągną 0,3 proc. wzrostu PKB. Recesja, której się obawiano nie nadejdzie, ale przewidywany wzrost gospodarczy jest dość skromny. Przeciętny Schmidt będzie musiał się do tego jednak przyzwyczaić. Na przyszły rok – jak pisze dw.com – instytuty przewidują wzrost PKB o 1,5 proc. (zastrzegają jednak, że nie jest to pewne, gdyż napięcia geopolityczne i niskie temperatury mogą w każdej chwili spowodować ponowne skoki cen), zaś pod koniec dekady średnie tempo wzrostu ma wynieść jedynie około pół procenta.

Eksperci wskazują, że chude lata w Niemczech niekoniecznie mają związek z konsekwencjami pandemii i wojny w Ukrainie. Gospodarkę naszego zachodniego sąsiada dotyka starzenie się społeczeństwa, deficyt pracowników, a przede wszystkim odchodzenie od gazu, ropy i węgla, co początkowo wiąże się z wyższymi cenami energii.

Tania energia z paliw kopalnych od dawna jest podstawą udanego niemieckiego modelu gospodarczego. Teraz błyskawicznie się to zmienia. Koniec z gazem z Rosji, a zamiast tego drogie dostawy zastępcze i świadomość, że z powodu globalnego ocieplenia trzeba przyspieszyć przejście na zieloną energię.

– Perspektywy wzrostu niemieckiej gospodarki można porównać do prędkości zaprzęgu konnego, w którym zmniejsza się liczba zwierząt i trzeba im podawać mniej paszy, ale więcej pasażerów chce wsiadać – wyjaśnia Stefan Kooths, profesor z Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii.

W tej sytuacji – jak mówi ekspert – trzeba „naoliwić koła i zrzucić balast", np. poprzez obniżenie obciążeń podatkowych lub imigrację wykwalifikowanych pracowników. Kooths przekonuje, że rządowe pakiety stymulacyjne już nie pomogą, a będą „niczym więcej niż batem”, który zapewni krótkotrwały impuls. Nie wierzy też, że ów impuls dadzą gospodarce zmiany w kierunku neutralności klimatycznej. – Nie ma podwójnej dywidendy: więcej ochrony klimatu, a do tego cud wzrostu. Niestety, to złudzenie – podkreśla Kooths.

Co z inflacją?

W zakresie inflacji instytuty prognozują uspokojenie sytuacji dopiero w przyszłym roku. Ma on spaść do poziomu 2,4 proc. (obecnie wynosi 7,4 proc.), co pobudzi konsumpcję prywatną od drugiej połowy roku, gdyż wtedy spodziewany jest również realny wzrost płac.

Czytaj też:
Odbudowa Ukrainy. Niemcy dostali propozycję
Czytaj też:
Polska robi ruch ws. reparacji od Niemiec. Jest komunikat MSZ