Inflacja powoli rozpędza się przed lipcowym skokiem. GUS podał dane z czerwca

Inflacja powoli rozpędza się przed lipcowym skokiem. GUS podał dane z czerwca

Paragon, zdjęcie ilustracyjne
Paragon, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay / jarmoluk
Inflacja w Polsce w czerwcu wzrosła do 2,6 proc. r/r, zgodnie z prognozami. Ceny konsumenckie wzrosły o 0,1 proc. m/m, głównie z powodu 0,7 proc. wzrostu cen żywności i 2,8 proc. spadku cen paliw.

Inflacja w czerwcu 2024 r.

Inflacja w Polsce w czerwcu minimalnie przyspieszyła – z 2,5 do 2,6 proc. r/r. Wskaźnik przybrał wartość zgodną z prognozami i podniósł się trzeci raz z rzędu. W dobiegającym końca miesiącu ceny konsumenckie wzrosły w porównaniu z majem o zaledwie 0,1 proc. Przyczynił się do tego relatywnie silny 0,7-proc. skok cen żywności, który został zrównoważony przez spadek cen paliw o 2,8 proc. m/m.

Już w lipcu dynamika CPI powinna wykroczyć poza dopuszczalny przedział odchyleń od celu NBP (3,5 proc.) pod wpływem odmrażania cen energii. Wyższe rachunki za gaz i prąd podbiją inflację konsumencką o ok. 1,5 pkt proc. Nie spełnią się jednak czarne scenariusze mówiące o wzroście inflacji przekraczającym 8 proc. r/r. Do końca roku dynamika CPI rozpędzi się do niespełna 5 proc. r/r, a tempo wzrostu cen osiągnie szczyt w pierwszym kwartale przyszłego roku. Zapewne dopiero wtedy Rada Polityki Pieniężnej zacznie szykować się do wznowienia cyklu obniżek stóp procentowych.

Za niechęć władz monetarnych do cięć odpowiada także zbyt wysoka inflacja bazowa. W czerwcu jej dynamika najprawdopodobniej przybrała wartość zbliżoną do majowego odczytu 3,8 proc. r/r. Wskaźnik, który od marca ub.r. obniżył się z 12,3 proc. r/r, zakończył dynamiczne spadki i w drugim półroczu nieznacznie przyspieszy. Ceny z wyłączeniem żywności i paliw znajdą się pod presją krzepnącego popytu konsumenckiego i silnego rynku pracy.

Relatywnie umiarkowana presja cenowa sprzyja odbiciu konsumpcji i podniesieniu się w 2024 r. dynamiki PKB do ok. 3 proc. Jest także korzystna dla złotego, ponieważ przekłada się na utrzymywanie dodatnich realnych stóp procentowych i wysokiej atrakcyjności odsetkowej. W rezultacie Cinkciarz.pl zakłada, że w trzecim kwartale br. polska waluta będzie kontynuować odrabianie czerwcowego osłabienia wywołanego wybuchem ryzyka politycznego w Eurolandzie. Na koniec roku euro według naszego fintechu powinno kosztować ok. 4,25 zł, a dolar ok. 3,85 zł.

W krótkim terminie zagrożeniem dla euro i walut naszego regionu są przyspieszone wybory we Francji. Pierwsza faza głosowania odbędzie się już w najbliższą niedzielę, a wynik przesądzi, w jakich nastrojach inwestorzy rozpoczną lipiec. W scenariuszu zdecydowanej wygranej Zjednoczenia Narodowego presja na złotego będzie się nasilać, a EUR/PLN zmierzać może w kierunku kluczowej bariery 4,40 zł. Tradycyjnie w momentach kryzysu i zawirowań na Starym Kontynencie inwestorzy powinni uciekać do bezpiecznych, defensywnych walut, czyli franka i dolara.

Autor komentarza: Bartosz Sawicki, analityk fintechu Cinkciarz.pl.

Czytaj też:
Czego obecnie boją się Polacy? M.in. inflacji, ale najbardziej czegoś innego
Czytaj też:
Pracujemy 11 minut dłużej niż 10 lat temu. Są najnowsze dane GUS