Od grudnia do lutego w Stanach Zjednoczonych przybyło więcej miejsc pracy, niż się spodziewano. Do pośredniaków wracają nawet ci, którzy wcześniej porzucili nadzieję na znalezienie posady.
W lutym amerykańska gospodarka stworzyła 227 tys. miejsc pracy. To spore zaskoczenie, bo analitycy liczyli tylko na 210 tys. Co więcej, Departament Pracy skorygował in plus dane za grudzień i styczeń o 61 tys. posad. Ostateczne dane za styczeń odnotowują 284 tys. nowo zatrudnionych. Ożywienie na rynku pracy widoczne jest już od sześciu miesięcy. W tym okresie pracodawcy przyjęli 1,2 mln osób.
A gdzie ostatnio zatrudniano? W lutym aż 82 tys. miejsc zaoferowano w sektorze usług i 31 tys. w przemyśle, z czego najwięcej w branży samochodowej. Wzrosło też zatrudnienie w służbie zdrowia, opiece socjalnej, szkolnictwie i górnictwie. Mimo to odsetek bezrobotnych uporczywie trzyma się na poziomie 8,3 proc. Wyjaśnieniem tego paradoksu jest powrót na rynek pracy osób, które przestały jej szukać, ponieważ straciły nadzieję na jej znalezienie. Teraz znów się rejestrują, a gdy posady nie znajdują, są zaliczani do bezrobotnych.
Bezrobocie w USA jest gorącym tematem w kampanii przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. Jak powiedział Businesstoday.pl prof. Longin Pastusiak, Amerykanie głosują portfelami. Każda wiadomość o nowych miejscach pracy działa na korzyść urzędującego prezydenta. Jednak Republikanie próbują zdyskredytować jego sukces w walce z bezrobociem, wskazując, że wciąż 12,8 mln rodaków jest bez pracy. Poza tym ożywczy dla gospodarki impuls z rynku pracy może zostać zniweczony przez rosnące ceny paliw. Spowodowały one wzrost deficytu handlowego USA w styczniu do 52,6 mld dol., wartości nawyższej od października 2008 r.
A gdzie ostatnio zatrudniano? W lutym aż 82 tys. miejsc zaoferowano w sektorze usług i 31 tys. w przemyśle, z czego najwięcej w branży samochodowej. Wzrosło też zatrudnienie w służbie zdrowia, opiece socjalnej, szkolnictwie i górnictwie. Mimo to odsetek bezrobotnych uporczywie trzyma się na poziomie 8,3 proc. Wyjaśnieniem tego paradoksu jest powrót na rynek pracy osób, które przestały jej szukać, ponieważ straciły nadzieję na jej znalezienie. Teraz znów się rejestrują, a gdy posady nie znajdują, są zaliczani do bezrobotnych.
Bezrobocie w USA jest gorącym tematem w kampanii przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. Jak powiedział Businesstoday.pl prof. Longin Pastusiak, Amerykanie głosują portfelami. Każda wiadomość o nowych miejscach pracy działa na korzyść urzędującego prezydenta. Jednak Republikanie próbują zdyskredytować jego sukces w walce z bezrobociem, wskazując, że wciąż 12,8 mln rodaków jest bez pracy. Poza tym ożywczy dla gospodarki impuls z rynku pracy może zostać zniweczony przez rosnące ceny paliw. Spowodowały one wzrost deficytu handlowego USA w styczniu do 52,6 mld dol., wartości nawyższej od października 2008 r.