Trzeba główkować, panowie

Trzeba główkować, panowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum
Kolejny pakiet stymulacyjny pod tytułem EURO 2012 nam z nieba nie spadnie pisze Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor prowadzący „Bloomberg Businessweek Polska”.
Nie lubię jojczyć, nie znoszę naszego polskiego narzekactwa. Najchętniej tak zmieniłbym kodeks karny, by dyżurnych pesymistów, te gadające głowy z TV, które wiecznie zatruwają nam życie kasandrycznymi wizjami, sądy skazywały na roboty publiczne w teatrach komediowych albo kabaretach. Nie lubię, ale tym razem sam muszę popsuć beztroskie chwile i radość, jaką Państwo pewnie czerpią z piłkarskiej fiesty (optymistycznie zakładam, że końca występów reprezentacji nikt z naszych czytelników nie potraktował jako osobistej tragedii).

Trującą pigułkę przyniosły wczorajsze dane GUS. Wynika z nich, że w maju, kiedy powinny ruszać prace sezonowe, kiedy na odcinkach budowanych dróg trwała walka o tzw. przejezdność, a miasta w pocie czoła i w pośpiechu upiększały się przed EURO 2012, zatrudnienie w sektorze polskich przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 pracowników) ani drgnęło. Wyniosło 5,5 mln osób, dokładnie tyle, ile miesiąc wcześniej, i marne 0,3 proc. więcej niż przed rokiem. Taki wzrost owszem widać ? pod lupą, i to dobrą.

Nic dziwnego, że w żałobny ton uderzyli eksperci. PKPP Lewiatan napisał: 'Mistrzostwa Europy w piłce nożnej nie będą miały tak dużego wpływu na stan zatrudnienia, jak oczekiwaliśmy'. I zapowiedział, by w wakacje nie oczekiwać poprawy na rynku pracy. Bo do poprawy potrzebny jest wzrost gospodarczy. A ten owszem jest, tylko coraz wolniejszy.

Dlatego gdy w Kijowie 1 lipca wybrzmi ostatni gwizdek i nad stadionami EURO 2012 opadnie bitewny kurz, oczekiwałbym, że polscy politycy ? ci z koalicji i ci z opozycji ? zamiast kłócić się o przyszłość PZPN, zaczną się zastanawiać, co zrobić, by dać impuls gospodarce. Kolejny pakiet stymulacyjny pod tytułem EURO 2012 nam z nieba nie spadnie. Nie ma rady, trzeba główkować, panowie. I to nie pod bramką.