Na rynkach widać już wakacyjny zastój. Inwestorzy wykazują niezdecydowanie

Na rynkach widać już wakacyjny zastój. Inwestorzy wykazują niezdecydowanie

Giełda
Giełda Źródło:Shutterstock / Anikin Denis
Wakacyjny zastój zaczyna przejmować kontrolę nad handlem w tym tygodniu. Albo to, albo niezdecydowanie bierze się z równoważącego się wpływu czynników ryzyka. Poniedziałkowy rajd ryzykownych aktywów został wczoraj przygaszony przy niemilknącej debacie o szybkości ożywienia gospodarczego w obliczu niepokojącego przerostu liczby zachorowań na COVID-19. Czyli nic nowego.

O ile nie pojawi się nowy katalizator dla przebudzenia zmienności, niezdecydowanie będzie paraliżować handel na rynkach. Podstawą pozostaje chęć dyskontowania odbicia ożywienia gospodarczego, ale codziennie bite rekordy dziennej liczby odnotowanych przypadków w USA oraz nowe ogniska chorych m.in. w Tokio i Melbourne powodują, że perspektywy gospodarcze stanęły pod znakiem zapytania.

Jakkolwiek nieprawdopodobnym jest powrót do pełnego lockdownu, a władze decydują się tylko na zamykanie newralgicznych obszarów (jak w Pekinie czy Melbourne), tak globalnie nasila się strach przed wychodzeniem z domu. To może rzutować na konsumpcję, plany prowadzenia biznesów, a w rezultacie dławić wzrost gospodarczy. Ale też nie wiadomo, czy nowa fala przyrostu zachorowań utrzyma się tydzień, miesiąc czy dłużej. Władze państwowe są lepiej przygotowane niż na początku roku, a banki centralne zapewniły bufor bezpieczeństwa dla aktywów finansowych. Ciężko zbudować trwały rajd ryzyka, ale też nie ma silnego przekonania do totalnej ucieczki.

Aura niezdecydowania silnie odznacza się w notowaniach EUR/USD, który od czterech tygodni nie może wyrwać się spoza przedział 1,1175-1,1350. Ostatni silny ruch wzrostowy z przełomu maja i czerwca zbiegł się z rajdem rynku akcji i opierał o oczekiwania szybszego, niż wcześniej zakładano tempa ożywienia gospodarczego. Ale gdy wstępny pęd się wyczerpał, a na rynek zaczęły trafiać raporty o dynamicznym wzroście chorych na COVID-19, EUR/USD zagubił kierunek. Analiza fundamentów gospodarek USA i strefy euro jest tutaj na drugim planie, gdyż perspektywy są uzależnione od ścieżki rozwoju pandemii. Przeważa zatem status dolara jako bezpiecznej przystani wspólnie z wpływem masowej ekspansji monetarnej Fed. Jeśli rynek zacznie się obawiać drugiego dna recesji, USD będzie zyskiwał, podczas gdy EUR potrzebuje powrotu zdecydowanego apetytu na ryzyko i wznowienia rajdu rynku akcji (co też oznacza odpływ kapitału z dolara).

Wakacyjny marazm odbija się także na notowaniach złotego, co dla EUR/PLN oznacza zakotwiczenie blisko 4,47. Wprawdzie można zaznaczyć, że kurs niebezpiecznie flirtuje z górnym zakresem wielotygodniowej konsolidacji 4,41-4,4820, to nie widać, aby nasilała się presja na większe osłabienie złotego. Wczoraj bez większej reakcji przyjęta została rewizja prognoz gospodarczych Komisji Europejskiej, według których PKB Polski skurczy się w tym roku o 4,6 proc. (w maju KE szacowała spadek o 4,3 proc.).

Nowe prognozy pokazały, że w 2020 r. recesja w całej UE będzie głębsza, niż wcześniej sądzono, choć w Polsce spadek będzie najmniejszy. Innymi słowy, otoczenie gospodarcze w Europie jest niekorzystne, ale Polska wygląda na tym tle najlepiej. Jednak wysoka niepewność prognoz w aktualnych warunkach powoduje, że dla rynków raport KE nie jest żadną wskazówką. Poza tym brak zdecydowanego kierunku na rynkach zewnętrznych z pewnością nie pomaga w rozruszaniu rynku złotego, ale też zbliżająca się druga tura wyborów prezydenckich powstrzymuje inwestorów od zwiększania alokacji (nawet jeśli w wyniku wyborów nie widzimy impulsu do trwałego ruchu).

Czytaj też:
Złoto pobija kolejny rekord. Jest najdroższe od 2011 roku

Źródło: TMS Brokers / Konrad Białas