We wtorek kontrolę nad rynkami finansowymi przejęła awersja do ryzyka, która zepchnęła indeksy niżej, umocniła USD, posłała kapitał w kierunku obligacji skarbowych, a zabrała go od surowców i innych aktywów uważanych za ryzykowne. W tle nie cichną obawy o wpływ wariantu delta koronawirusa na globalną gospodarkę.
Mimo że są dowody wysokiej odporności na szczep wśród zaszczepionych, skuteczność szczepionek nie jest tak wysoka jak w przypadku innych typów wirusa. Przykre, że z tej części informacji stara się robić chwytliwe hasła medialne, zamiast skupić na ważniejszych faktach, jakimi jest niski odsetek konieczności hospitalizacji wśród zakażonych. Innym pretekstem do psucia nastrojów na rynkach są „potknięcia” we wskaźnikach koniunktury – niższe odczyty niemieckiego ZEW czy ISM z USA podsycają obawy, że globalne ożywienie osiąga swój szczyt.
Koronawirus nadal głównym zagrożeniem dla globalnego PKB
Wypychanie na pierwszy plan statystyk zakażonych wariantem Delta tylko napędza obawy o wzrost PKB na świecie. Z drugiej strony nierealne jest, aby tempo ekspansji gospodarczej w nieskończoność pozostawało rekordowo wysokie i kiedyś musi nastać normalizacja, której nie powinno się demonizować. Nie zapominajmy, że PMI i ISM to wskaźniki porównujące sytuację względem poprzedniego miesiąca. Póki nie zobaczymy odczytów poniżej 50, dane dalej będą sugerować, że sektor się rozwija. Wczoraj ISM dla usług spadł „tylko” do 60,1.
Dziś kolejnego powodu, by uchronić rynki przed wakacyjnym marazmem, inwestorzy będą szukać w protokole z czerwcowego posiedzenia FOMC. W minutkach analizowane będzie, jak silne są jastrzębie głosy w komitecie. Interesujący jest pogląd na inflację i na ile członkowie Komitetu chcą przeciwdziałać ryzyku podwyższonych cen. Z drugiej strony czerwcowy raport NFP nie zaoferował pola manewru po stronie oceny szybkości poprawy sytuacji na rynku pracy i nie zmienił zbytnio oczekiwań co do terminu startu redukcji skupu aktywów. Stąd jakikolwiek apetyt na normalizację polityki mogli mieć jeszcze w połowie czerwca jastrzębi członkowie FOMC, w połączeniu z dziś dostępnymi danymi gospodarczymi znaczenie zapisów z posiedzenia mogło się zdeprecjonować.
Wtorkowy skok awersji do ryzyka na rynkach globalnych zatrzymał wcześniejszą aprecjację złotego. Mimo to EUR/PLN utrzymuje dotychczasowy zakres wahań i kurs pozostaje zakotwiczony przy 4,50. Nie sądzimy, aby w najbliższych dniach miałoby to ulec zmianie. Lokalnie rynek wyczekuje decyzji RPP (czwartek) i konferencji prezesa NBP (piątek).
Czytaj też:
Dolar najsłabszą walutą G10. Kto pierwszy podwyższy stopy procentowe?