Twój ulubiony bar przegrał z lockdownem? Wiadomo, ile lokali nie przetrwało pierwszego roku pandemii

Twój ulubiony bar przegrał z lockdownem? Wiadomo, ile lokali nie przetrwało pierwszego roku pandemii

W 2020 roku zniknęło z rynku prawie 8 tys. lokali gastronomicznych
W 2020 roku zniknęło z rynku prawie 8 tys. lokali gastronomicznychŹródło:Pixabay
Prawie 8 tys. lokali gastronomicznych nie przetrwało pierwszego koronawirusowego roku. Lepiej radziły sobie małe lokale niż restauracje zatrudniające co najmniej dziewięć osób.

Ostatnie kwartały były bardzo trudne dla gastronomii. Żaden inny sektor nie był dotknięty tak daleko idącymi ograniczeniami. Kilka tygodni zamknięcia w pierwszej fali koronawirusa, następnie zakaz obsługi od końca października 2020 roku aż do drugiego tygodnia maja 2021 roku. Sprzedaż na wynos nie dla wszystkich lokali okazała się rozwiązaniem. O ile pizzerie czy lokale specjalizujące się w burgerach przeszły przez pandemię w miarę suchą stopą, to puby i restauracje serwujące wyszukaną kuchnię francuską nie mogły salwować się „wynosami”.

Prawie 8 tys. lokali zniknęło z rynku

Doprowadziło to do dużych przetasowań na rynku. Z wtorkowej publikacji GUS „Rynek wewnętrzny 2020" wynika, że na koniec 2020 roku działało 64,45 tys. różnego typu lokali gastronomicznych. Pierwszy rok pandemii „wymiótł” więc z rynku aż 7,9 tys. podmiotów. O 13 proc. w stosunku do stanu na koniec 2019 roku zmalała liczba barów (ubyło ich 2,4 tys.), zamknęło się również 2,3 tys. restauracji (spadek o 12 proc.). Pierwszych miesięcy pandemii nie przetrwało również ok. 2 tys. różnego rodzaju budek i punktów z jedzeniem.

Sumując, w 2020 roku liczba lokali gastronomicznych, bez rozbicia na typy, spadła o 11 proc. Bardziej ucierpiały większe placówki gastronomiczne, gdzie pracuje dziewięć osób i więcej, a lepiej poradziły sobie najmniejsze lokale.

Pracownicy odeszli z gastronomii

Od kilku miesięcy lokale działają już bez większych ograniczeń. Ich właścicielom nadal towarzyszy strach, że jeśli liczba zakażeń zwiększy się, rząd podejmie decyzje o kolejnych restrykcjach, choć prawdopodobne wydaje się, że tym razem nie będą one miały charakteru ogólnokrajowego, a regionalny. Tym, co jeszcze spędza sen z powiek restauratorom czy właścicielom barów jest brak pracowników. W trakcie pandemii wielu ludzi przekwalifikowało się i nie wszyscy chcą wracać do gastronomii. Wielu doszło do wniosku, że nie chcą pracować już w niepewnym obszarze, w którym na porządku dziennym są umowy cywilne (jeśli w ogóle), a praca rzadko trwa tylko 40 godzin w tygodniu.

„Rzeczpospolita” porównała, jak na tle gastronomii z trudnościami poradził sobie sektor handlu. Wartość sprzedanych w 2020 roku towarów sięgnęła 853,4 mld zł, co oznacza spadek raptem o 1,6 proc. w porównaniu z 2019 r. O kilka procent wzrosła sprzedaż żywności, napojów alkoholowych i wyrobów tytoniowych, a spadek sprzedaży odnotowano głównie w przypadku towarów nieżywnościowych – o 5,5 proc. „Znacząco mniej niż przed rokiem kupiliśmy samochodów i telewizorów (nawet o połowę mniej), ale też butów, opon, odkurzaczy i rowerów (o ok. 20 proc. mniej)” – wylicza gazeta.

Czytaj też:
Katastrofa w gastronomii. Nie ma komu pracować. „Kelner chciał 10 tys. na rękę i kończyć o godz. 21”

Źródło: Wprost / Rzeczpospolita