Czy Polacy nauczą się robić biznes z Chińczykami?

Czy Polacy nauczą się robić biznes z Chińczykami?

„Biznes po chińsku”
„Biznes po chińsku”Źródło:Materiały prasowe
W księgarniach pojawiła się nowa książka poświęcona Państwu Środka. Nie jest to jednak kolejna opowieść o potędze Chin i upadku Stanów Zjednoczonych, a bardzo praktyczny podręcznik skierowany do polskich przedsiębiorców.

Chiny stanowią dla nas ogromną szansę gospodarczą, a kto zrozumie chiński umysł i możliwości płynące ze współpracy z Chińczykami uzyska szansę stworzenia czegoś, o czym konkurencja może tylko marzyć. W Polsce są już firmy, które to dostrzegły i urosły z małych spółek do liderów w swojej branży właśnie dzięki ścisłej współpracy z podmiotami chińskimi. Dobrą lekcją dla polskich przedsiębiorców może być podejście firm niemieckich i południowokoreańskich, którym udało się osiągnąć świetne wyniki w Chinach dzięki temu, że po prostu nauczyły się one robić interesy z Chińczykami i dostosowały się do chińskiej kultury biznesowej.

Wydaje się, że to jest celem książki „Biznes po chińsku”, która ukazała się 18 listopada w wydawnictwie „Mt Biznes” pod redakcją Kamila Biernata i Karola Czekałowskiego. Publikacja składa się z kilkunastu artykułów, a każdy z nich jest podparty praktyczną wiedzą i doświadczeniem co do relacji z Chińczykami. Znajdziemy w nim rozdziały konkretnie poświęcone metodom sprawdzania i weryfikacji kontrahentów, czy zawierania umów z partnerami, ale również opisy chińskiej mentalności, metod spędzania wolnego czasu, czy upodobań estetycznych. Od lat największym problemem w relacjach z Pekinem jest kwestia własności intelektualnej i niezliczonych przypadków jej kradzieży. Beata Frenkiel poświęca temu zagadnieniu cały rozdział, wprowadzając czytelnika w historię tych praw w Chinach i współczesne praktyki.

Celem publikacji jest przedstawienie faktycznych scenariuszy problemów, które pojawiały się w przeszłości. Odpowiednie naświetlenie takich zagadnień ma wskazać, gdzie znajdują się ryzyka i jak je minimalizować. Historie najróżniejszych polskich inwestycji w Chinach wzięło na warsztat dwóch chińskich prawników Liwei Cai i Luan Jingxian. Przykład po przykładzie możemy się przekonać, dlaczego jednym przedsiębiorcom się udało, a innym nie. To wiedza, z którą musi się zapoznać każdy polski biznesmen, który nawet dopiero myśli o chińskim rynku.

Autorzy książki kładą duży nacisk na odczarowanie idei Chin i procesu ich działania, tj. ograniczenie w tekstach teoretyzowania o gigantycznych wpływach guanxi, Konfucjusza czy Sun Tsu, a także komentowania chińskiej polityki do minimum. Pojawiają się natomiast takie praktyczne rady jak: „W rozmowach unikamy zdenerwowania, pozostajemy uprzejmi i okazujemy drugiej stronie szacunek. Mówimy krótkimi, prostymi zdaniami, dajemy tłumaczowi czas na ich przełożenie na mandaryński i upewniamy się, czy zostaliśmy właściwie zrozumiani. Okazujemy cierpliwość i nie ujawniamy emocji. Nie określamy czasowych ram rokowań i nie formułujemy z góry żadnych nieprzekraczalnych terminów. Obserwujemy zachowania gospodarzy, np. układ filiżanek na stole negocjacyjnym. Ich położenie i wzajemna bliskość może bowiem wskazywać na zbliżenie stanowisk stron” – czytamy w książce.

Autorzy stawiają przed czytelnikami bardzo duże wymagania, zachęcając nas do wielkiej cierpliwości, nauki chińskich zwyczajów, kilku słów po mandaryńsku, metod zaparzania herbaty, czy nawet wzięcia udziału w karaoke. Oczywiście na koniec rodzi się pytanie, czemu my mamy się tak starać, a co w zamian od siebie dadzą Chińczycy? Niestety w tej relacji dysproporcja jest tak ogromna, że efekt skali przemawia na naszą niekorzyść.

Źródło: Wprost