O tej transakcji dyskutują nie tylko kolekcjonerzy starych monet. To jedna z najwyższych kwot, jaką w tym roku zaproponowano za stary bilon. Pięciozłotówka z 1930 roku z tzw. sztandarem na awersie została sprzedana na aukcji internetowej za 33,1 tys. zł. – Idealnie zachowane detale reliefu i obustronne lustro mennicze, piękna patyna. Rzadka i poszukiwana moneta, w pięknym stanie zachowania — zachęcali specjaliści od numizmatyki. Na odzew nie musieli długo czekać.
Rekordowa sprzedaż nakręciła spiralę. W sieci nastąpił wysyp dawnych monet
Informacja o rekordowej sprzedaży przedwojennej monety odbiła się głośnym echem w mediach społecznościowych. W antykwariatach, sklepach numizmatycznych i u kolekcjonerów rozdzwoniły się telefony. Właściciele monet wysyłali zdjęcia i zadawali najczęściej jedno pytanie: „Ile warta jest ta moneta?”. Wielu z nich było zawiedzionych wyceną, gdyż nie wszystkie monety są warte krocie.
Klienci skuszeni łatwym i szybkim zarobkiem szukają swoich szans w sieci. Na popularnych platformach handlu internetowego nastąpił wysyp monet i banknotów pochodzących zarówno z czasów II Rzeczypospolitej jak i czasów peerelowskich. Ceny są zaskoczeniem dla wielu internautów.
Za banknoty peerelowskie chcą kilku tysięcy złotych
Banknot 500 zł z 1982 roku z Tadeuszem Kościuszko na awersie został wyceniony na minimum 1,2 tys. zł. „Drogi jest także Mikołaj Kopernik” — piszą internauci. Za banknot 1000 zł z 1975 roku trzeba zapłacić ponad 1 tys. zł. To jedna z tańszych ofert. Banknoty o tym nominale, ale ze starszych roczników są niemal dwa razy droższe.
Znanych polskich bohaterów zamierza przebić ideolog polskiego ruchu socjalistycznego. Za banknot 100 zł z Ludwikiem Waryńskim trzeba zapłacić 2,4 tys. zł. Zdaniem właściciela jest to rzadko spotykany na rynku banknot serii „A”. Znacznie wyższe ceny osiągają banknoty przedwojenne lub pochodzące z poprzednich wieków. Aby je nabyć, kolekcjonerzy muszą sięgnąć znacznie głębiej do kieszeni.
Ceny dawnych monet są kosmiczne. Czym starszy bilon tym wyższa kwota
Banknot 500 zł z 1919 roku z Tadeuszem Kościuszko został wyceniony na 3650 zł. Droższy jest 1 rubel z 1841 roku. „Rzadki, piękny stan” — czytamy w opisie. Cena 4,7 tys. zł. Z kolei za talara Stanisława Augusta z 1794 roku trzeba zapłacić 7,8 tys. zł.
Niezmiennie dużym zainteresowaniem kupujących cieszą się monety pięciozłotowe, nazywane popularnie „rybakiem”. Takie licytacje niemal za każdym razem elektryzują nie tylko kolekcjonerów. Do licytacji włączają się także osoby, które liczą na szybki zarobek lub traktują dawne monety jako lokatę kapitału.
Nowy narybek na rynku kolekcjonerskim. Dawne monety to dla nich lokata kapitału
— Jest duża grupa klientów, która numizmatykę traktuje jako formę dywersyfikacji portfela, dzieląc go np. ze złotem, akcjami czy innymi formami aktywów inwestycyjnych — mówił Piotr Kosanowski, pomysłodawca i założyciel projektu Portal Numizmatyczny w rozmowie z Wprost.pl. – Wiele nowych osób to stricte inwestorzy, ale gros osób to ci, co pouciekali z oszczędnościami z banków i próbują za wszelką cenę zamienić żywą gotówkę na aktywa — dodał.
Na ostatniej aukcji, którą opisaliśmy na łamach Wprost.pl, za monetę 5 zł z 1958 roku z szeroką ósemką w dacie, nowy nabywca zapłacił ponad 8 tys. zł. „Takich monet jest niewiele w obiegu. Stąd tak duże zainteresowanie aukcją” – mówił wówczas jeden z ekspertów.
Drogie monety znajdują nabywców w ciągu kilku minut. „Klient kupuje oczami”
Wysokie ceny osiągają już nie tylko monety z popularnych i poszukiwanych przez kolekcjonerów roczników, ale także wszystkie bilony, które są stanu menniczego lub okołomenniczego. Zdaniem eksperta ten nowy trend jest już zauważalny na rynku numizmatycznym. – Kolekcjonerzy poszukują ładnych monet. Ludzie wolą kupić popularniejsze monety, ale perfekcyjnie zachowane, mennicze, aniżeli rzadszą odmianę, ale słabiej zachowaną. Klient kupuje oczami — zaznacza Piotr Kosanowski.
Na popularnych profilach numizmatycznych w mediach społecznościowych monety niemal znikają w ciągu kilku minut. Tak było w przypadku monety o nominale 100 000 zł z napisem „Solidarność”. Właściciel chciał 1,5 tys. zł. Pod postem nastąpił wysyp wpisów od potencjalnych kolekcjonerów. Duża liczba chętnych na zakup bilonu była zaskoczeniem dla wielu internautów. Podobnie jest z innymi seriami tej monety, czyli A, B, C czy D. „Aby ją nabyć, trzeba non stop siedzieć przed komputerem” — piszą kolekcjonerzy.
Nowych nabywców znajdują wszelkie monety lustrzanki czy bilon okolicznościowy. Jedną z bardziej popularnych monet w ostatnich miesiącach jest 100 zł z 1966 roku, gdzie na awersie widnieje Mieszko I i Dąbrówka. Dotychczas trzeba było zapłacić za nią średnio 350-400 zł. Na chętnych nie trzeba było długo czekać. Dziś można je nabyć już w cenie 600-650 zł.
Czytaj też:
Pokemon droższy niż willa w Kalifornii. Padł nowy rekordCzytaj też:
Organizują tournée po Polsce. Skupują książki, porcelanę i antyki