Biznes ma dość hejtu na wakacje w Polsce. Jak się broni?

Biznes ma dość hejtu na wakacje w Polsce. Jak się broni?

Plaża w Gdyni
Plaża w Gdyni Źródło:PAP / Jerzy Ochoiński
Polska branża turystyczna narzeka na hejt od rodaków. Wczasowicze obruszają się na „paragony grozy” i nie przyjmują, że wakacje w Polsce nie są już tak tanie jak przed laty. „Polska nie jest i nie będzie już tania” – ostrzegają.

Zdaniem polskiego biznesu wypoczynkowego turyści… za dużo oczekują? Wczasowicze z jednej strony mają być bombardowani reklamami boskiego wypoczynku w krajach takich jak Grecja Turcja czy Bułgaria. Z drugiej strony zalewani są dziesiątkami informacji o „paragonach grozy” z krajowych przybytków. A Polska – mimo dekad przyzwyczajeń – podobno po prostu nie jest już tania.

Polscy turyści hejtują wakacje w kraju. Biznes: Polska nie będzie już tania

– Hejt na ceny w Polsce wynika z tego, że przyzwyczailiśmy się, że Polska jest tania. A Polska nie jest i nie będzie już tania. I w sumie dlaczego ma być? Tanie nie są usługi, mieszkania, samochody, ubrania, jedzenie. Dlaczego więc tani ma być wypoczynek, skoro właściciele obiektów płacą więcej za wszystko – tłumaczy PAP Tomasz Machała, prezes Nocowanie.pl.

Menedżer wspomina m.in. swoją wizytę w Ustroniu, gdzie dająca ogłoszenia na platformie właścicielka domków wypoczynkowych pokazywała mu planowanym basen – inwestycję dla gości rzędu kilkunastu tysięcy złotych. Jak mówi, trzeba na niego zarobić w 

– Jeśli metr kwadratowy apartamentu w atrakcyjnym turystycznie polskim mieście kosztuje już ponad 20 000 złotych, to wynajmowanie go po 300 złotych za noc, jest niestety poniżej granicy opłacalności – nie daje za wygraną Machała.

„W Polsce najlepiej” – turystyka walczy ze stereotypami

Nocowanie.pl chce walczyć ze stereotypowym i szkodliwym dla nich obrazem polskiej turystyki. Firma przygotowała więc akcję „W Polsce najlepiej”, która ma przekonać rodzimych wczasowiczów do krajowych wyjazdów.

Na pierwszy ogień poszły ceny. Dziś tygodniowe noclegi 2+2 w we Władysławowe z wyjazdem od 5 sierpnia to minimalny koszt rzędu 2100 zł. W Antalyi w Turcji za coś podobnego zapłacimy zaś 1500 zł. W Pulii w Chorwacji to już 5900 złotych. – Chociaż cenowo Turcja wygrywa, pozostaje pytanie, czy 500 złotych różnicy oznacza co najmniej taki standard jak w Polsce, w takiej odległości od atrakcji. Zostawiam do oceny – przekonuje Machała.

Kolejny mitem mają być zatłoczone plaże i wojny z parawanem w ręku. Szef Nocowanie.pl przekonuje, że wystarcza 500 metrów spaceru przez las lub kilkaset metrów od głównego zejścia na plażę dłużej i często można znaleźć mało uczęszczane fragmenty wybrzeża.

Jedną z największych zalet Polski ma być też różnorodność. Zwłaszcza jeśli jedziemy w kraj samochodem. Opady w Zakopanem? Dwie godziny i możemy zwiedzać zabytki Krakowa. Upał na Podkarpaciu? Można skoczyć i ochłodzić się nad Sanem. Zatłoczone morskie plaże? Niedługa podróż i możemy być nad mazurskim jeziorem.

Czytaj też:
Nieoczywiste miejsca na letni urlop. Bez upałów i tłumów turystów
Czytaj też:
Podróżowali po Stanach śladem filmów. Mają za sobą około 30 tys. kilometrów i wciąż chcą więcej