To ma być nowa jakość w polskiej edukacji. Przedsiębiorcy zacierają ręce

To ma być nowa jakość w polskiej edukacji. Przedsiębiorcy zacierają ręce

Goście podczas debaty „Wprost” pt. „Branżowe centra umiejętności – nowa jakość kształcenia zawodowego w Polsce”
Goście podczas debaty „Wprost” pt. „Branżowe centra umiejętności – nowa jakość kształcenia zawodowego w Polsce” Źródło:Wprost / Piotr Woźniakiewicz
Jak kształcić przyszłych fachowców? Jakie są efekty przeprowadzonej pięć lat temu reformy szkolnictwa branżowego i technicznego? Czy współpraca szkół i pracodawców jest w Polsce możliwa? Na te pytania odpowiadali uczestnicy debaty pt. „Branżowe centra umiejętności – nowa jakość kształcenia zawodowego w Polsce”, która odbyła się w Strefie Wprost w trakcie drugiego dnia Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Dyskusja zaczęła się od krótkiego rysu historycznego, który nakreśliła Marzena Machałek, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki. Mówiła o dwóch tąpnięciach, które uderzyły w kształcenie zawodowe i techniczne w latach 90. ubiegłego wieku. Jej zdaniem, pierwsze nastąpiło niedługo po transformacji gospodarczej, kiedy to niekontrolowana prywatyzacja państwowych przedsiębiorstw doprowadziła do bankructw wielu firm. A wraz z nimi na dno poszły polskie szkoły zawodowe. Drugim uderzeniem była reforma Mirosława Handkego, która zakładała w zasadzie likwidację techników i szkół zawodowych. Te przetrwały przede wszystkim dzięki rzemiosłu. Ale to było za mało.

W 2017 roku rząd Prawa i Sprawiedliwości zdecydował się system zreformować. Baza startowa nie była zła, bo wtedy aż 50 proc. absolwentów gimnazjów wybierało właśnie kształcenie zawodowe lub techniczne. Jednak problemem był fakt, że aż 40 proc. uczniów po szkołach zawodowych i 30 proc. absolwentów techników trafiało na bezrobocie.

– Dzisiaj mija już 5 lat po wprowadzeniu naszej reformy. Kształcenie branżowe i techniczne zmieniło się nie do poznania. Wybiera je ponad 58 proc. absolwentów szkół podstawowych. Wybiera je dlatego, bo jest dobre i znakomicie przygotowuje do życia i podjęcia pierwszej pracy.

– tłumaczyła Marzena Machałek.

Marzena Machałek, sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki

Założenia reformy się udały. Szkoły zostały powiązane z rynkiem pracy. – Zaprosiliśmy pracodawców do tworzenia podstaw programowych. Pracodawcy stali się partnerami w szkołach branżowych. Uczestniczą również w procesie egzaminowania. Zwiększyliśmy finansowanie tam, gdzie kształci się młodych ludzi do szczególnie istotnych zawodów. Stworzyliśmy zachęty dla pracodawców w postaci odpisów podatkowych, staży zawodowych, podnieśliśmy również wynagrodzenia młodocianym pracownikom – opowiadała wiceminister.

Kluczowy cel reformy również został spełniony – przygotowano kadry do rozwoju polskiej gospodarki.

Czytaj też:
1000 zł dla uczniów. Nie tylko dofinansowanie wyprawki

Kompetentni w branży

Jedną z firm, która skorzystała na reformie szkolnictwa zawodowego jest KGHM, jeden z największych producentów miedzi, złota czy srebra na świecie.

– Kiedy mówimy o wykwalifikowanych pracownikach, to problem z ich pozyskaniem był od zawsze. Rynek jest taki, że w niszowych zawodach specjalista zawsze znajdzie pracę. Mamy dużą konkurencję ze strony zachodnich koncernów. Chociaż KGHM kojarzy się z pracą górnika na przodku, to potrzebujemy też przecież geologów, informatyków, inżynierów, olbrzymiej grupy ludzi, którzy są ekspertami w swoich dziedzinach.

– tłumaczył Marek Makuch, dyrektor naczelny ds. zarządzania zasobami ludzkimi w KGHM Polska Miedź S.A. Jego spółka już od 5 lat prowadzi autorski program „Kompetentni w branży”. Współpracuje ze szkołami średnimi, żeby zachęcić ich absolwentów do pracy.

Marek Makuch, dyrektor naczelny ds. zarządzania zasobami ludzkimi, KGHM Polska Miedź S.A

Współpraca z firmami daje dobre efekty

Z reformy korzystają również samorządowcy. Obecny podczas debaty Stanisław Grześko, starosta zamojski, prowadzi dwa technika zawodowe – jedno mechaniczne, drugie informatyczno-geodezyjne. Jak mówił, współpraca z firmami przy kształceniu młodzieży daje bardzo dobre efekty. Zamojskie technikum zostało wyposażone na najwyższym europejskim poziomie, a jego absolwenci mogą przebierać w uczelniach, na których zamierzają się dalej kształcić. Grześko dużą nadzieję pokłada w branżowych centrach umiejętności, nowej instytucji, która jeszcze lepiej ma łączyć pracodawców z przyszłymi pracownikami.

Stanisław Grześko, starosta zamojski

Otworzyć głowy dyrektorom

Oprócz geodezji, podobnie wygląda sytuacja w branży motoryzacyjnej, której udział w polskim PKB oscyluje już w granicach 8-9 proc. W jej imieniu głos zabrał Krzysztof Świerk, dyrektor zarządzający w Polskiej Izbie Motoryzacji. Tłumaczył, że jego branżę cechuje pewna zwinność.

– Zmienia nam się sposób napędzania samochodu ze spalinowego na elektryczny. Te pojazdy trzeba będzie budować, naprawiać, a jeszcze do końca nie wiemy, jak ta technologia się rozwinie. Czy pójdzie w kierunku aut zasilanych tylko prądem z ładowarki, czy na przykład w technologię wodorową z ogniwami wodorowymi na pokładzie samochodu

– tłumaczył.

Krzysztof Świerk, dyrektor zarządzający, Polska Izba Motoryzacji

Jego zdaniem dobrą odpowiedzią na tę zmienność czy zwinność branży są właśnie branżowe centra umiejętności. – Ich tworzenie ma jeden ogromny atut. Organizacja właściwa dla danej dziedziny może wpłynąć na decyzję dyrektora szkoły, żeby spojrzał poza swoje wytyczne. Powiedzieć mu: «Fajnie, że szkolicie młodzież w tych zawodach, ale potrzebujemy, żebyście byli bardziej elastyczni. Dlatego musimy wyposażyć waszą w szkołę w taki sprzęt i urządzenia, żeby szybko reagować na potrzeby rynku pracy». To będzie innowacja, ale otworzy głowy dyrektorom szkół, że można spojrzeć w niestandardowy sposób – komentował Świerk.

Czytaj też:
Czarnek przedstawił kolejną propozycję PiS. Skorzystać ma 5 milionów uczniów

Pierwsze centra w przyszłym roku

Założenie jest takie, że w całym kraju ma powstać 120 branżowych centrów umiejętności. Jak mówiła minister Machałek, cały projekt był trudny zarówno dla ministerstwa, jak i potencjalnych beneficjentów. Głównie dlatego, że centra są realizowane w reżimie Krajowego Planu Odbudowy, więc muszą spełniać wszelkie standardy europejskie. Wniosek o unijne dofinansowanie musi być napisany w bardzo drobiazgowy sposób. Mimo wszystko, już udało się podpisać 40 umów na funkcjonowanie pierwszych centrów. Do całego projektu ministerstwo przygotowywało się 2 lata.

Było o tyle trudniej niż na Zachodzie, bo w Polsce nie ma tak jak w Niemczech jednego samorządu gospodarczego, który by odpowiadał za kształcenie branżowe i techniczne. Z każdą branżą ministerstwo musiało więc rozmawiać z osobna, pytać jakie ma potrzeby oraz jak ma wyglądać miejsce kształcenia, które nie będzie tankowcem, tylko lekkim statkiem i szybko reagować na to, czego potrzebuje rynek pracy. Jak to wyjdzie w praktyce, przekonamy się już niedługo, bo pierwszych dziesięć branżowych centrów umiejętności ma ruszyć na początku przyszłego roku.

Obejrzyj pełen zapis debaty:

Czytaj też:
Studenci polskich politechnik podbijają kosmos. Rakiety i łaziki to nie wszystko
Czytaj też:
Rozpoczęcie roku szkolnego 2023/2024 na nowych zasadach. Co zmieni się po 4 września?

Źródło: Wprost