W czerwcu w jednej z firm finansowych przez ponad dwa tygodnie trwały rozmowy rekrutacyjne. Mimo iż na ogłoszenia odpowiedziało kilkudziesięciu kandydatów, tylko kilku z nich spełniało wymogi stawiane przez pracodawcę. Aby zapełnić wakaty, spółka ponowiła oferty zatrudnienia kolejnych pracowników w sierpniu, ale i wówczas sytuacja wyglądała podobnie.
Kolejna tura rozmów z potencjalnymi pracownikami miała miejsce we wrześniu. Po kilku miesiącach naboru i selekcji spółce udało się zatrudnić 70 proc. spośród poszukiwanych specjalistów. Podobnie wyglądają rekrutacje w wielu innych firmach, które co miesiąc odnawiają oferty pracy.
Rynek pracy. Znalezienie odpowiednich kandydatów jest czasochłonne
Rekruterzy sami przyznają, że lista wymogów jest bardzo długa. Pracodawcy określają swoje oczekiwania i szukają na rynku kandydatów o najlepszych kompetencjach. W wielu branżach znaczenie mają również umiejętności techniczne, znajomość zagadnień informatycznych lub umiejętność posługiwania się konkretnymi aplikacjami. Coraz większy akcent firmy stawiają też na umiejętności społeczne i komunikacyjne.
Sam proces rekrutacyjny szybko jednak weryfikuje wstępne założenia firm. Z raportu opracowanego przez agencję zatrudnienia Randstad wynika, że pracodawcy mają olbrzymi problem ze znalezieniem odpowiednich kandydatów. Zdaniem autorów badania w pierwszym półroczu tego roku, 16 proc. firm nie zapełniło wszystkich oferowanych wakatów. Kolejne 11 proc. przedsiębiorców musiało obniżyć wymagania wobec kandydatów, a 7 proc. nie dość, że zatrudniła mniejszą liczbę pracowników, niż chciała, to jeszcze musiała zrewidować swoje oczekiwania. W podobnym tonie wypowiadają się inni eksperci rynku pracy.
Zatrudnienie pracowników. Rekruterzy szukają nowych rozwiązań
– Tradycyjne stosowane metody rekrutacji coraz częściej nie działają. Zamieszczając ogłoszenie w portalu pracy na stanowiska związane ze sprzedażą czy marketingiem, otrzymujemy setki aplikacji, ale aż osiem na dziesięć z nich nie jest zgodnych z profilem stanowiska — mówi Marta Garus, Head of Delivery w Talent Place. Jej zdaniem przeanalizowanie takiej liczby CV trwa kilka dni i łatwo jest pominąć odpowiedniego kandydata. Kolejne metody poszukiwań odpowiednich kandydatów nie zawsze zdają egzamin.
Z badań SW Research przeprowadzonych jesienią ubiegłego roku wśród rekruterów wynika, że 57 proc. z nich najczęściej wyszukuje kandydatów poprzez portale społecznościowe (direct serach), a 31 proc. przez ogłoszenia na portalach pracy. Wspomniany direct search na LinkedIn jest również bardzo czasochłonny i dodatkowo źle odbierany przez wiele osób. Często jest traktowany jako „spamowanie” skrzynek. Niemal połowa respondentów przyznaje, że jest to metoda najbardziej frustrująca, przede wszystkim ze względu na brak odpowiedzi od kandydatów.
Ogłoszenia o pracę mogą już nie wystarczyć. Jest już nowe rozwiązanie
Z kolei co czwarty ankietowany (26 proc.) stwierdził, że ma negatywny stosunek do ogłoszeń, bo większość aplikacji pochodzi od osób o niewłaściwych kwalifikacjach. – Często najlepsi kandydaci, to ci pasywni, ale w czasach niepewności ich skłonność do zmiany pracodawcy jest wyraźnie niższa. W praktyce, w procesie rekrutacji najdłuższym etapem jest poszukiwanie kandydatów, które może trwać 3-4 tygodnie lub nawet dłużej — dodaje Marta Garus.
Sytuacja wygląda inaczej, gdy rekruter posiada własną, rozbudowana bazę, podtrzymuje relacje z kandydatami, zna ich oczekiwania, a cała współpraca opiera się na zaufaniu. Wówczas są w stanie zarekomendować osobę nawet w przeciągu godziny od momentu otrzymania projektu. – To oznacza znacznie mniej pracy i szansę na zarobek. Kwoty te wahają się od 1 tys. do 5 tys. zł — zaznacza ekspertka.
Aplikacja pomoże szukać pracowników. Algorytm wesprze rekruterów
Z tego powodu firmy coraz częściej stawiają na większą efektywność i jakość kandydatów, a nie działania skoncentrowane na masowym pozyskiwaniu CV. Na tym polu wykazać mogą się rekruterzy – freelancerzy, a zwłaszcza osoby stosujące metodę talent poolingu.
Zdaniem ekspertów z platformy rekrutacyjnej Talent Place, specjalna aplikacja jest bardzo szybka i skuteczna. „Oprogramowanie wykorzystuje technologię uczenia maszynowego do łączenia kandydatów w bazie rekruterów z aktywnymi ofertami pracy” — przekonują pomysłodawcy nowego rozwiązania. I skraca proces rekrutacji nawet o cztery tygodnie.
Rekrutacja pracowników. Aplikacja stworzy profil kandydata do oferty
„Jak to działa?” – dopytują najczęściej łowcy głów, którzy chcą poznać nową metodę. Z jednej strony rekruter może do niej zaimportować całą swoją bazę kandydatów lub pojedyncze pliki z CV, które następnie zostaną przeanalizowane przez algorytm. Na podstawie przesłanych danych aplikacja tworzy profile każdego kandydata i przypisuje tagi, pozwalające na szybkie przeszukiwanie bazy na podstawie różnych kryteriów. Z drugiej strony, algorytm aplikacji paruje najlepiej dopasowane profile kandydatów z projektami rekrutacyjnymi stworzonymi przez użytkownika.
Łowcy głów przyznają, że nie muszą rozpoczynać procesu od zera, bo mają aktualną bazę sprawdzonych kandydatów, znają ich status zawodowy i wiedzą, czego oczekują oni od pracodawcy. Ich zdaniem to może być kluczowe rozwiązanie w przypadku specjalistów o trudno dostępnych kompetencjach, czy też w kontekście pracowników z pokolenia „Z”, które ma często bardziej specyficzne wymagania względem miejsca pracy. – Rekruter, który prowadzi dialog i działa transparentnie cieszy się znacznie większym zaufaniem kandydata, niż osoba, która przesyła mu ofertę na LinkedIn po raz pierwszy — przekonują.
Czytaj też:
Koniec El Dorado dla informatyków. Firmy wstrzymują rekrutacjeCzytaj też:
Sztuczna inteligencja ułatwia nam pracę. Większość pracowników zyskuje na współpracy z AI