Komisja Europejska przeprowadziła już pilotaż nowego sposobu znakowania żywności. Dziennikarze „Rzeczpospolitej” zaznaczają, że nie wiadomo jeszcze, czy wnioski z niego zostaną wprowadzone do praktyki, jednak w takim wypadku najbardziej nieekologiczne źródła energii są w stanie osłabić konkurencyjność żywności produkowanej w Polsce.
Kierownik Zakładu Teorii i Metod Organizacji na Wydziale Zarządzania UW prof. Krzysztof Klincewicz wyjaśnił, że wprowadzenie tych rozwiązań w dużym uproszczeniu oznaczałoby, że „żywność będzie znakowana jak sprzęt AGD pod kątem wpływu na środowisko”. Tzw. środowiskowy znak produktu zawierałby informację dotyczące na przykład tego, jakie było pochodzenie energii elektrycznej, która posłużyła do wytworzenia produktu lub ile w tym procesie zużyto wody.
– Jeśli polscy producenci wciąż będą korzystali z energii wytwarzanej z nieekologicznych źródeł, przez takie oznakowanie konkurencyjność ich produktów może znacznie się obniżyć. W efekcie mogą utracić dobrą pozycję na rynkach zbytu w Europie – dodaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Klincewicz.
Czytaj też:
Orlen chce przejąć Lotos. Komisja Europejska ma obawy