Strajk w Iranie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trwający od tygodnia strajk przeciwko VAT-owi na bazarze w Teheranie był w niedzielę kontynuowany, mimo że rząd zawiesił wprowadzenie tego podatku na dwa miesiące.
Tego rodzaju akcja podjęta przez bazarowych kupców, stanowiących historycznie potężną grupę interesów, jest czymś bardzo rzadkim w Iranie. Dla prezydenta kraju Mahmuda Ahmadineżada jest kolejnym wyzwaniem gospodarczym przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi.

Niemal wszystkie sklepy głównego bazaru w Teheranie były w niedzielę zamknięte. Według irańskiej agencji Fars policjanci, którzy prosili handlarzy o otwarcie stoisk i sklepów spotykali się z protestami.

Według irańskiego analityka "po raz pierwszy od czasów islamskiej rewolucji z 1979 roku bazar robi coś takiego, protestując przeciwko prawu ustanowionemu przez rząd".

Ahmadineżad, który doszedł do władzy w 2005 roku, obiecując sprawiedliwszą dystrybucję bogactw z irańskiej ropy, już jest pod obstrzałem krytyki zgłaszanej przez politycznych rywali, mediów i opinii publicznej za to, że nie udało mu się opanować rosnącej inflacji - obecnie 29 procent w skali roku.

W piątek, po kilku dniach protestów właścicieli sklepów z bazarów w Teheranie i innych miastach, prezydent nakazał odłożyć na dwa miesiące wprowadzenia 3-procentowego VAT-u. Ustanowienie tego podatku należy do pakietu reform zaplanowanych przez rząd.

Ale kupcy, jak piszą irańskie gazety, obawiając się, że nowy podatek doprowadzi do wzrostu cen i obniżenia popytu na towary, nie chcą VAT-u i dlatego kontynuowali protest.

Rząd odrzuca krytyki i utrzymuje, że VAT nie zwiększy obciążenia podatkowego.

"Zniesienie VAT-u nie jest możliwe, ale sprawa powinna być lepiej wyjaśniona" - powiedział cytowany przez agencję IRNA minister handlu Masud Mirkazemi.

Wiodący irański zwolennik reform Mehdi Karubi jako pierwszy z liczących się polityków zapowiedział w niedzielę, że będzie się ubiegać o prezydenturę w czerwcowych wyborach. Oczekuje się, że Ahmadineżad będzie ubiegać się w nich o drugą kadencję.

Rząd chce również zreformować rozległy system subsydiów, by pieniądze trafiały w bardziej bezpośredni sposób do najbiedniejszych, ale zdaniem krytyków może to tylko podsycić inflację.

pap, keb