42,5 mln zł odszkodowania dla Centrozapu

42,5 mln zł odszkodowania dla Centrozapu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Skarb Państwa powinien zapłacić katowickiej spółce Centrozap prawie 42,5 mln zł za błędne decyzje aparatu skarbowego, z odsetkami od marca 2005 roku - orzekł Sąd Okręgowy w Katowicach.

Giełdowa spółka, która domagała się ponad 100 mln zł, zapowiada, że nie chce apelacji i będzie dążyć do ugody ze Skarbem Państwa. Apelację uważa natomiast za uzasadnioną Prokuratoria Generalna, reprezentująca pozwany Urząd Kontroli Skarbowej w Katowicach. Według jej przedstawicieli, wyrok jest błędny.

Sprawa Centrozapu to jeden z największych w Polsce procesów, wytoczonych przed podmioty gospodarcze Skarbowi Państwa. Wyrok zapadł we wtorek, po ponad trzyletnim procesie. W ustnym uzasadnieniu sędzia Joanna Kozera podkreśliła, iż nie ma wątpliwości co do tego, że urzędnicy skarbowi wydali w sprawie Centrozapu 14 błędnych decyzji.

"Pozwany (na skutek tych decyzji - PAP) poniósł szkodę. Została udowodniona zarówno wina strony pozwanej, jak i szkoda, oraz związek przyczynowo-skutkowy między zaistniałą sytuacją wydania błędnych decyzji, a utratą zysku przez stronę powodową" - argumentowała przewodnicząca składu orzekającego.

Zaznaczyła, że trudna do udowodnienia była natomiast wysokość szkody i dowiedzenie, czy powstała ona tylko na skutek błędnych, uchylonych potem decyzji skarbowych. Biegły sądowy mógł w tej sprawie oprzeć się wyłącznie na hipotezach.

"W sprawie udowodnione zostało, że na skutek tych decyzji Centrozap miał zablokowane pieniądze w wysokości 111 mln zł, którymi nie mógł obracać. Wina pozwanego (...) nie może budzić wątpliwości" - uznał sąd.

Oceniając wartość szkody sąd oparł się na opiniach biegłego sądowego, który wyliczył ją najpierw na blisko 51,5 mln zł, potem - biorąc pod uwagę także dochody całej grupy Centrozapu - 96,6 mln zł.

Sąd uznał jednak, że powodem w sprawie jest Centrozap, a nie jego grupa, uwzględnił więc pierwszą opinię biegłego. Do tego doliczył koszty, poniesione przez firmę w związku z koniecznością grupowych zwolnień pracowników. Dało to ponad 53 mln zł. Ustalając ostateczną wartość odszkodowania sąd odjął jednak 20 proc., uznając, że co najmniej w takiej części na szkodę wpłynęły czynniki inne niż decyzje urzędników skarbowych.

Przedstawiciele Centrozapu przyjęli wyrok z - jak mówili - częściową satysfakcją. Prezes spółki Ireneusz Król zapowiedział, że firma będzie dążyć do ugody ze Skarbem Państwa, chcąc zakończyć ciągnące się od wielu lat procesy. Zdaniem Króla, Skarb Państwa mógłby przekazać firmie niekoniecznie gotówkę, ale np. udziały w spółkach Skarbu Państwa o uzgodnionej przez strony wartości.

"Nie wiem, jakie będzie nastawienie akcjonariuszy, rady nadzorczej, ale ja będę dążył do ugody. Nie mam siły nadal 'kopać się z koniem', dochodzić swoich roszczeń. To, co się dziś dzieje - pakiet wiceministra Szejnfelda, komisja 'Przyjazne Państwo' posła Palikota - daje szansę dla Skarbu Państwa, by w rozsądny sposób ten spór zakończyć" - powiedział Król.

Dodał, że zasądzone odszkodowanie w wysokości prawie 42,5 mln zł to olbrzymia kwota, będąca efektem wyważenia racji obu stron przez sąd. Jej zasądzenie pozwala Centrozapowi podjąć działania zmierzające do ugody, bez narażania firmy na dalsze straty.

Reprezentujący Prokuratorię Generalną radca Wojciech Dachowski powiedział, że decyzje w sprawie ewentualnej ugody musiałyby podjąć organy skarbowe, reprezentowane przez Prokuratorię. Natomiast z procesowego punktu widzenia, Prokuratoria opowiada się za wywiedzeniem apelacji od wyroku, który Dachowski uznał za błędny.

"W naszej ocenie nie ma mowy o bezprawności wydanych decyzji, można mówić o ich wadliwości, jednak bezprawności stronie powodowej nie udało się udowodnić" - ocenił Dachowski, precyzując, że decyzje organu kontroli skarbowej były wprawdzie obarczone błędem, ale to nie oznacza, że były bezprawne.

"Bezprawność wiąże się z rażącym błędem organu kontroli skarbowej, który winien być stwierdzony w określonej procedurze. W tej sprawie dwa razy orzekały sądy administracyjne i uchyliły jedynie w części decyzje wydane wobec Centrozapu, a wszystkie środki wpłacone tytułem tych uchylonych decyzji zostały spółce zwrócone wraz z należnym odsetkami. Dlatego w naszej opinii tej bezprawności tu nie ma" - podkreślił Dachowski.

Jego zdaniem, nie dowiedzione zostało również to, czy decyzje skarbowe były wyłączną przyczyną kłopotów i upadłości Centrozapu. "Naszym zdaniem, nie do końca Centrozap zdołał to udowodnić" - ocenił.

Historia sprawy Centrozapu - d. hutniczej centrali handlu zagranicznego - sięga pierwszej połowy lat 90., kiedy spółka, oprócz głównej działalności, handlowała m.in. oprogramowaniem komputerowym i radiometrami. Kilka lat później organa ścigania ustaliły, że handel był fikcyjny, a spółka wyłudzała zwrot podatku VAT. Sprawy trafiły do sądu, ale jak dotąd nie wszystkie zakończyły się prawomocnymi wyrokami. Pojawiły się też wątpliwości co do charakteru i mechanizmu przestępstwa.

Swoje straty - podatek, odsetki i dodatkowe opłaty - fiskus oszacował łącznie na ponad 107 mln zł. Przez kilka lat trwały rozmaite procedury prawne - odwołania, skargi i zażalenia do kolejnych instancji skarbowych i sądowych. Organy skarbowe rozpoczęły egzekucję z kont i majątku spółki. Kontrahenci zaczęli się wycofywać, wierzyciele wnioskować o upadłość.

Tymczasem w Naczelnym Sądzie Administracyjnym zapadły korzystne dla firmy decyzje, wskazujące m.in. na przekroczenie przez urzędników skarbowych prawnie ustalonych terminów działania i bezprawność wielomilionowych egzekucji. Część pieniędzy firmie zwrócono. W 2005 roku Centrozap wytoczył Skarbowi Państwa proces o ponad 100 mln zł odszkodowania, obwiniając organy skarbowe o bezprawne działania, które doprowadziły do upadłości spółki.

Pod koniec września br., po pięciu latach nieobecności, Centrozap powrócił na warszawską giełdę, jako firma o innym profilu działalności.

ab, pap