Już w maju Niemcy zaskoczyły partnerów w UE i rynki finansowe wprowadzając jednostronnie zakaz nagiej krótkiej sprzedaży akcji 10 instytucji finansowych oraz obligacji skarbowych państw strefy euro. Także decyzja o rozszerzeniu zakazu jest jednostronnym działaniem Niemiec. Komisja Europejska dopiero w października chce przedstawić propozycje skoordynowanego podejścia do spekulacyjnych transakcji finansowych.
Naga krótka sprzedaż to giełdowa spekulacja, obliczona na spadek kursu. W przypadku zwykłej krótkiej sprzedaży jest to obrót pożyczonymi akcjami - sprzedający liczy, że ich kurs spadnie, więc będzie mógł je odkupić po niższej cenie. W przypadku nagiej krótkiej sprzedaży gracz oferuje akcje, nie posiadając ich, ani nie pożyczając. Wskutek nowej ustawy inwestorzy w Niemczech będą mogli wkrótce obracać tylko tymi papierami, które posiadają, bądź które wypożyczyli.
Przeciwko nowym regulacjom głosowały opozycyjne partie SPD i Zieloni, które uważają, że zakaz spekulacji wprowadzony jednostronnie tylko przez Niemcy będzie nieskuteczny, bo inwestorzy będą spekulować na rynkach finansowych za granicą. - Ten krok to placebo. Jest czysto symboliczną polityką - ocenił poseł socjaldemokracji Manfred Zoellmer. Tymczasem rządzący chadecy uważają, że inicjatywa Niemiec to ważny sygnał dla pozostałych państw. - Nie powiedziałbym, że działamy w pojedynkę, lecz że idziemy do przodu - replikował polityk CDU Ralph Brinkhaus.
Minister finansów Wolfgang Schaeuble zapowiedział również, że niebawem Niemcy i Francja wspólnie wystąpią do Komisji Europejskiej o przygotowanie propozycji regulacji, wprowadzającej podatek od transakcji finansowych na europejskich rynkach. W zeszłym tygodniu podczas szczyt G20 w Kanadzie nie zdołano porozumieć się w sprawie wprowadzenia takiego podatku na międzynarodowych rynkach.
PAP, arb