W ocenie Pawła Poncyljusza zapis w projekcie zmian o zakazie akwizycji, to "wylewanie dziecka z kąpielą". - Problem polega na tym, że w projekcie rządowym nie ma propozycji na obniżenie prowizji dla OFE, a równocześnie jest zapis, który mechanicznie eliminuje tych przedstawicieli - tłumaczył. Według Poncyljusza, taki przepis spowoduje, że pracę straci wiele tysięcy ludzi. - Jest 117 tysięcy przedstawicieli, którzy mają uprawnienia do akwizycji w II filarze. Możliwe, że wielu z nich ma również uprawnienia w trzecim filarze. Ale jest też kilkanaście tysięcy, możliwe że kilkadziesiąt, którzy są wyłącznie akwizytorami II filaru - podkreślił. I zaznaczył, że wejście w życie projektu zmian w OFE spowoduje, że osoby te "utracą jakiekolwiek uprawnienia do wykonywania tych usług na rynku w zakresie funduszy emerytalnych czy w ogóle ubezpieczeń np. życiowych".
Poseł PJN ocenił też, że pozostawienie prowizji na poziomie 7,5 proc. z równoczesną eliminacją akwizycji spowoduje wyższe zyski dla powszechnych towarzystw emerytalnych. Dodał, że obecnie prowizja służy finansowaniu przedstawicieli. - A co teraz będzie? Ta cała prowizja po prostu zostaje po stronie zysku dla powszechnych towarzystw emerytalnych, z żadną korzyścią dla klientów - podkreślił poseł. Według niego, planowane zmiany w OFE spowodują także "umocnienie największych na rynku", a także m.in. ograniczenie możliwości wyboru i zmiany OFE.
Poncyljusz ocenił również, że wejście w życie projektu zmian w OFE spowodują ograniczenie możliwości dochodzenia roszczeń wobec ZUS. - Bardzo często dziś otrzymujemy jako podatnicy informację z ZUS, ile pieniędzy wpłynęło na nasze konto. A z drugiej strony dostajemy z OFE informację, ile zostało przekazanych. Często te kwoty się nie zgadzają - mówił. Zwrócił uwagę, że dotychczas w takiej sytuacji przedstawiciele pomagali egzekwować z ZUS należne kwoty, które nie wpłynęły na konto OFE. Po wejściu w życie nowelizacji ustawy przedstawicieli jednak zabraknie.PAP, arb