Boni zaprezentował w poniedziałek na warszawskim kongresie założenia kolejnej części prognozy Polska 2030, nad którą pracuje. Większość z nich dotyczy koniecznych zmian w edukacji. Najważniejsze z tych decyzji to przesunięcie środków na badania i rozwój, unowocześnienie i poprawa jakości edukacji, jej dopasowanie do potrzeb zmieniającej się gospodarki, cyfryzacja nauczania w szkole, otwarcie zasobów publicznych, również do wykorzystania komercyjnego.
Boni uważa, że do 2030 r. około 5 proc. PKB - dziś ok. 75 mld zł - trzeba przesunąć w stronę wydatków prorozwojowych. Jako przykład takiego przesunięcia podał ustawę o refundacji leków. Jak wyjaśniał, okazało się, że polskie firmy farmaceutyczne, produkujące leki generyczne, dużo zainwestowały w laboratoria, badania, naukowców. - Dodatkowe obciążenia, które ponosiłyby bez ustawy, mogłyby sprawić, że nie utrzymałyby się na rynku - stwierdził. Za podstawę utrzymania potencjału innowacyjności Boni uznał poprawę jakości edukacji przez całe życie. Jak podkreślał, należy też odpowiedzieć na pytanie, czy Polacy nie mają zbyt wysokich ambicji edukacyjnych. - Być może więcej osób powinno kończyć solidne studia zawodowe na poziomie licencjatu, a nie zmagać się ze studiami magisterskimi, zresztą dzisiaj niekoniecznie na wysokim poziomie - mówił.
Zauważył, że pewne badania wskazują już na urealnienie tych aspiracji, jednak problemem jest ciągle zły stan polskiego szkolnictwa zawodowego, które określił jako archaiczne. - Konieczne jest szybkie jego powiązanie z biznesem - stwierdził. Podkreślał, że w Warszawie odbywa się w tym samym czasie kongres edukacji. - Oznacza to, że coraz bardziej dostrzegamy, od czego zależy przyszłość kraju - mówił.
pap, ps