Francja i Niemcy chcą ograniczyć unijne pieniądze dla Polski

Francja i Niemcy chcą ograniczyć unijne pieniądze dla Polski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Płatnicy netto - m.in. W. Brytania, Niemcy, Francja, Holandia i Finlandia - domagali się w poniedziałek ograniczenia funduszy spójności w nowym budżecie UE na lata 2014-20, fot. sxc.huŹródło:FreeImages.com
Płatnicy netto - m.in. W. Brytania, Niemcy, Francja, Holandia i Finlandia - domagali się w poniedziałek ograniczenia funduszy spójności w nowym budżecie UE na lata 2014-20. Chcą ograniczyć wzrost funduszy tej polityki dla największych beneficjentów, jak Polska.

Powinien być wyznaczony "limit wzrostu funduszy spójności zwłaszcza dla państw, które odnotowały wzrost gospodarczy" - apelował minister ds. europejskich Francji Bernard Cazeneuve w Brukseli. Wskazał, że są kraje, w których w ostatnim czasie, mimo kryzysu, gospodarka rosła, a tymczasem z propozycji Komisji Europejskiej wynika, że w budżecie 2014-20 dostałyby więcej funduszy niż wcześniej. "Wręcz przeciwnie, to kraje i regiony, które ucierpiały, powinny dostać więcej" - mówił Cazeneuve.

Także inni ministrowie, w tym Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Finlandii i Danii, krytykowali najnowszy dokument negocjacyjny przygotowany przez cypryjską prezydencję za usunięcie zapisu o tzw. odwróconej siatce bezpieczeństwa. Ten niekorzystny i oprotestowany przez Warszawę zapis, wprowadzony przez poprzednią, duńską prezydencję, mówił, że poziom alokacji funduszy spójności na każde państwo członkowskie nie może przekraczać odpowiedniego odsetka alokacji dla tego kraju w latach 2007-13. To ograniczałoby dostęp do funduszy właśnie dla Polski o kilkanaście mld euro.

Polska, główny beneficjent polityki spójności w obecnym budżecie 2007-2014 (ok. 68 mld euro), mogłaby dostać w latach 2014-20 nawet więcej, gdyby przywódcy "27" zgodzili się na budżet w wersji zaproponowanej przez KE rok temu, ponieważ wszystkie regiony polskie (poza warszawskim) mają wciąż PKB na mieszkańca poniżej 75 proc. unijnej średniej.

Choć więc Polska uniknęła w kryzysie recesji, wciąż jest biedniejsza niż kraje zachodnie. Z propozycji KE wynikało, jak szacowano rok temu, że w latach 2014-20 do Polski mogłoby trafić około 80 mld euro. Limit dostępu do unijnych funduszy KE określiła bowiem na poziomie 2,5 proc. PKB rocznie danego kraju.

Te szacunki nieco zmalały z przyczyn technicznych (a nie negocjacyjnych), bo opublikowane wiosną najnowsze prognozy gospodarcze dla UE i Polski są mniej optymistyczne (do obliczania alokacji trzeba brać najnowsze dane dostępne przed podjęciem decyzji ws. budżetu). Ale wciąż, jak mówią źródła UE, Polska w propozycji KE może śmiało liczyć na ponad 75 mld euro.

Dlatego polskich dyplomatów ucieszyło, że w najnowszym dokumencie negocjacyjnym Cypru, w tzw. schemacie negocjacyjnym, zniknął duński zapis o "odwróconej siatce bezpieczeństwa". Skrytykowali to zaś płatnicy netto.

- Żałujemy, że zapis o odwróconej siatce bezpieczeństwa zniknął. Ta jest sprzeczne z przyjętym założeniem, by szukać cięć - powiedział w imieniu całej grupy państw domagających się oszczędności minister Finlandii Alexander Stubb. - Usunięcie tego zapisu jest niesłuszne i tylko skomplikuje szukanie rozwiązań ws. funduszy strukturalnych - wtórował im przedstawiciel Holandii.

Płatnicy netto przypomnieli swój dotychczasowy postulat, by dokonać cięć w budżecie UE rzędu około 100-150 mld euro w stosunku do wyjściowej propozycji KE, która opiewa na 988 mld euro w ciągu siedmiu lat. Przedstawiciel Niemiec Michael Link podkreślił, że Berlin może zaakceptować budżet maksymalnie w wysokości 1 proc. PKB, ale pod warunkiem, że będą to pieniądze wydane racjonalnie.

W odpowiedzi na te deklaracje minister ds. europejskich Piotr Serafin podkreślił, że dokument cypryjski jest "krokiem naprzód", choć kraje z grupy tzw. przyjaciół polityki spójności nie są w pełni usatysfakcjonowane tym tekstem. Przekonywał, że polityka spójności to podstawowe narzędzie wzrostu i zatrudnienia w Europie, co głoszą też wnioski z czerwcowego szczytu przywódców UE. "Jeśli już konieczne są cięcia, to we wszystkich obszarach, a nie tylko w jednej polityce spójności" - powiedział Serafin. Poparło go kilku innych ministrów z grupy przyjaciół polityki spójności.

Minister powiedział polskim dziennikarzom, że usunięcie zapisu o "odwróconej siatce bezpieczeństwa" to nie była "przypadkowa decyzja" Cypru, ale efekt wielu miesięcy rozmów i konsultacji m.in. z prawnikami UE. "Mam nadzieję, że nie będziemy o tym więcej dyskutowali w przyszłości" - powiedział pytany o ryzyko przywrócenia niekorzystnego dla Polski zapisu.

Pytany przez minister Cypru Andreas Mavroyiannis powiedział, że usunięcie "zapisu o odwróconej siatce (...) nie oznacza przyzwolenia na niekontrolowany wzrost alokacji". Będą inne limity. Podkreślił, że choć ta kwestia różni wiele państw, to nie oczekuje, by mogła ona sparaliżować negocjacje podczas nadzwyczajnego szczytu w sprawie budżetu 22-23 listopada.

- Dopiero pod koniec października cypryjska prezydencja przedstawi kolejny "schemat negocjacyjny", w którym znajdą się "pewne liczby" - powiedział Mavroyiannis.