Czesi pracują nad umową. Za wycofanie skargi zapłacimy co najmniej 40 mln euro

Czesi pracują nad umową. Za wycofanie skargi zapłacimy co najmniej 40 mln euro

Tereny kopalni Turów, w tle Elektrownia Turów
Tereny kopalni Turów, w tle Elektrownia Turów Źródło: Shutterstock / Lukasz Barzowski
Co najmniej 40 mln euro zapłaci Polska, by zabezpieczyć przygraniczne czeskie gminy przed skutkami działalności kopalni w Turowie. Nasi sąsiedzi piszą projekt umowy, od której przyjęcia uzależniają wycofanie skargi.

Trwają prace nad umową międzypaństwową, która ureguluje dalsze funkcjonowanie kopalni węgla brunatnego w Turowie tak, by nie naruszać interesów Czechów. Od takich ustaleń nasi sąsiedzi uzależniają wycofanie skargi do TSUE, a co za tym idzie – praca w kopalni będzie mogła się dalej odbywać.

Projekt umowy przygotowują Czesi i strona Polska odniesie się dopiero do konkretnego tekstu. Nasz kraj już szykuje pieniądze na zaspokojenie czeskich oczekiwań, a więc przede wszystkim sfinansowanie inwestycji gwarantujących mieszkańcom czeskiego pogranicza dostęp do wody. Szacuje się, że wyłożymy na ten cel ok. 40-45 mln euro – czytamy we wrocławskiej „Gazecie Wyborczej”.

To pieniądze na działania zapobiegawcze, w tym na dostawy wody dla naszych mieszkańców. Od pół roku pracujemy nad oszacowaniem różnych kosztów, opierając się m.in. na pomiarach geologicznych. Konieczna będzie na przykład budowa sieci wodociągowej do najbardziej zagrożonych gmin. My też będziemy partycypowali w tej inwestycji, ale już wydaliśmy około 1,5 mln euro na działania zapobiegawcze. A to nie koniec naszych wydatków – powiedział w rozmowie z „GW” Martin Puta, hetman kraju libereckiego.

Zapewnił, że Czechom nie chodzi o handel wymienny, że w zamian za pieniądze wycofają skargę.

Tu chodzi o brak wody i jestem pewien, że gdyby sytuacja była odwrotna, to pan marszałek działałby dokładnie tak samo – dodał Puta.

Powołane zostaną również polsko-czeskie grupy robocze, które będą kontrolowały realizację postanowień i to, czy propozycje rzeczywiście przyczyniają się do ochrony zasobów wody po czeskiej stronie i zmniejszają hałas.

Przed Polską jeszcze długa droga

Dopiero po ostatecznym podpisaniu i ratyfikowaniu umowy Czechy mają cofnąć swoją skargę z Trybunału Sprawiedliwości UE. Polska nie zyska jednak „wieczystej” gwarancji, że podobna skarga nigdy już nie zostanie przeciwko niej złożona. W razie nie wykonywania umowy strona czeska będzie mogła ponownie wystąpić do unijnego sądu.

To zdecydowanie bardziej skomplikowane, niż jeszcze kilka dni temu przekonywał premier Mateusz Morawiecki. We wtorek szef rządu zapewniał, że „jesteśmy bliscy porozumienia”.

Mając na uwadze zacieśnienie transgranicznej współpracy z Republiką Czeską wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE. To porozumienie przede wszystkim zakłada wieloletnie projekty z udziałem strony polskiej w wysokości do 45 mln euro – współfinansowanie tych projektów przez stronę polską mówił.

Jego słowom szybko zaprzeczył premier Czech Andrej Babiš. Podkreślił, że decyzja Czech będzie uzależniona od wyniku rozmów, które dopiero się toczą.

Czytaj też:
„Zielony Ład ponosi porażkę”, „nieodpowiedzialność rządu”. Są reakcje PGE i Greenpeace na decyzję TSUE ws. Turowa

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza