Państwa porozumiały się ws. ograniczenia zużycia gazu

Państwa porozumiały się ws. ograniczenia zużycia gazu

Gazociąg, zdjęcie ilustracyjne
Gazociąg, zdjęcie ilustracyjne Źródło: GAZ-SYSTEM
Przedstawiciele państw Unii Europejskiej porozumieli się w sprawie planu dotyczącego ograniczenia zużycia gazu ziemnego. Polska minister klimatu Anna Moskwa powiedziała, że nasz kraj nie może się zgodzić na przymusowe redukcje.

Zaledwie kilkanaście dni temu pojawiło się w Unii Europejskiej wezwanie do ograniczania zużycia gazu przez państwa członkowskie, a już zyskało to formę porozumienia. Jak donosi niemiecka agencja informacyjna dpa, powołując się na źródła dyplomatyczne w Brukseli,przedstawiciele państw Unii Europejskiej porozumieli się w sprawie planu dotyczącego ograniczenia zużycia gazu ziemnego.

Dokument zakłada ograniczenie zużycia gazu ziemnego w okresie od 1 sierpnia 2022 roku do 31 marca 2023 r. o 15 procent.

Anna Moskwa krytycznie o ograniczaniu zużycia gazu

Ograniczenia mają zacząć obowiązywać za kilka miesięcy, więc firmy, które wykorzystują najwięcej gazu, muszą błyskawicznie na nowo zaplanować pracę, tak by zmniejszyć jego zużycie. Czasu jest niewiele, presja duża. Wprowadzony tak szybko pomysł odgórnego ograniczania zużycia gazu skrytykowała polska minister klimatu Anna Moskwa.

– Trudno dyskutować o obowiązkowych mechanizmach przygotowanych w kilka dni, można powiedzieć na kolanie, przez Komisję Europejską, zmuszającą państwa do obowiązkowych redukcji. Na to się nie możemy zgodzić – powiedziała Moskwa na konferencji prasowej.

Dodała, że wymuszanie obowiązkowych redukcji trudno uznać za współpracę „i przeciwko takim wymuszeniem będziemy występować”.

– Trudno, żeby w państwa zgodziły się na obowiązkową redukcję gazu, nie wiedząc jak będzie wyglądała najbliższa zima, nie mając zabezpieczonych własnych interesów – powiedziała też.

Rosja gra gazem z Nord Stream 2

Polska nie korzysta z rosyjskiego gazu od końca kwietnia, kiedy to Rosja odcięła go praktycznie bez uprzedzenia. Później podobny scenariusz stał się udziałem kilku innych państw. Oficjalnym powodem odcięcia był brak zgody na płacenie za gaz w rublach (Rosja jednostronnie zmieniła umowy i zaczęła wymagać płatności w swojej walucie). Kilkanaście dni temu Niemcy przekonali się, jak bardzo mało wiarygodnym partnerem jest Gazprom. Na początku lipca koncern wstrzymał pracę jednej turbiny gazociągu Nord Stream 1, co tłumaczył koniecznością przeprowadzenia prac konserwacyjnych. 27 lipca poinformował natomiast, że wstrzymuje pracę jeszcze jednej turbiny w gazociągu NS1, co będzie skutkowało ograniczeniem dostaw gazu do zachodniej Europy do 20 procent maksymalnej przepustowości gazociągu.

Niemieccy politycy nie dali się zwieść wyjaśnieniom o remoncie turbiny i spowodowanych sankcjami kłopotach z pozyskaniem zachodnich części. Sprowadzenie turbiny z Kanady i nietypowe problemy z tym związane to historia z kilkoma wątkami, tak że minister gospodarki Niemiec Robert Habeck mówił pod koniec zeszłego tygodnia, że można odnieść wrażenie, iż Rosja nie chce dostać z powrotem swojej turbiny, a to znaczy, że trudności techniczne są dla Moskwy jedynie pretekstem, by ograniczać dostawy gazu. Prawdziwe powody grania na czas przez Rosję są stricte polityczne.

Czytaj też:
Zabraknie gazu dla odbiorców indywidualnych? Były minister gospodarki komentuje

Opracowała:
Źródło: RMF FM / PAP