Po 2016 roku w polskim krajobrazie zaczęło ubywać dominujących nad lasami i budynkami elektrowni wiatrowych. Był to skutek ustawy zakazującej budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej niż 10-krotna wysokość wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu (tzw. zasada 10H). W związku z tym, że Polska musi uzupełniać miks energetyczny o energię z odnawialnych źródeł, pojawiała się konieczność zliberalizowania tej zasady. Stosowanie jej doprowadziło do tego, że bardzo niewiele miejsc nadawało się do tego, by postawić tam wiatraki, gdyż brakowało kilkudziesięciu metrów z którejś strony.
Niesławna „ustawa 10H” zmieniona
W lutym 2023 roku przepisy zostały zmienione.
– Zmieniła się odległość budowy wiatraków od budynków do nie mniejszej niż 700 m. Ustawa zapewni też przekazywanie pełnej informacji o planowanej inwestycji mieszkańcom okolicznych terenów – powiedziała wtedy szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Nowelizacja przewiduje, że nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane tylko na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). Obowiązek sporządzenia planu lub jego zmiany na potrzeby budowy będzie dotyczył obszaru prognozowanego oddziaływania elektrowni wiatrowej, a nie całego obszaru wyznaczonego zgodnie z zasadą 10H.
Ustawa wprowadza też minimalne odległości turbin wiatrowych od linii przesyłowych energii elektrycznej. Nowe wiatraki nie mogą powstawać od tych linii w odległości mniejszej niż trzykrotna maksymalna średnica wirnika wraz z łopatami albo mniejszej niż dwukrotność maksymalnej całkowitej wysokości elektrowni wiatrowej, w zależności od tego, która z tych wartości jest większa.
Wiatraki a odległość od parków narodowych
Nowelizacja zachowuje zasadę 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody — limit 500 m. W przypadku innych form ochrony przyrody odległość ma wynikać z decyzji środowiskowej dla konkretnej instalacji. Utrzymany jest zakaz budowy wiatraków na terenach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000.
Prosumenci wirtualni. 10 proc. wyprodukowanej energii dla mieszkańców
Inwestor będzie zobowiązany do tego, by oferować co najmniej 10 proc. mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej mieszkańcom gminy, którzy korzystaliby z energii elektrycznej na zasadzie prosumenta wirtualnego. Każdy mieszkaniec tej gminy będzie mógł objąć udział nie większy niż 2 kW i odbierać energię elektryczną w cenie wynikającej z kalkulacji maksymalnego kosztu budowy.
– Instytucja prosumenta wirtualnego zapewnia możliwość wytwarzania energii elektrycznej z instalacji odnawialnego źródła energii, przyłączonej do sieci w innym miejscu niż miejsce zamieszkania – tłumaczyła na samym początku prac w Sejmie minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Każdy mieszkaniec tej gminy, gdzie ma powstać wiatrak, będzie mógł objąć udział nie większy niż 2 kW i odbierać energię elektryczną w cenie wynikającej z kalkulacji maksymalnego kosztu budowy.
Przepisy te wejdą jednak w życie dopiero za kilkanaście miesięcy – 2 lipca 2024 roku.
Czytaj też:
Koniec telenoweli wiatrakowej. Sejm odrzucił poprawki Senatu. Wraca 700 metrówCzytaj też:
Krowy mleko nadal dają. Ta gmina nie boi się wiatraków i liczy kilkumilionowe zyski